PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1181}
7,5 18 134
oceny
7,5 10 1 18134
7,8 27
ocen krytyków
Ucieczka z kina "Wolność"
powrót do forum filmu Ucieczka z kina "Wolność"

Brawo!

ocenił(a) film na 8

Najbardziej podobał mi się krytyk mówiący, że polskie filmy to banał za banałem, dłużyzna i kino prowincjonalne. I my chcemy wygrywać festiwale?:D
Niestety sama prawda.

Zakrza

Amen! Święta racja.

ocenił(a) film na 9
screwer

pff.

ocenił(a) film na 8
ocenił(a) film na 8
Zakrza

racja Stonee93, przecież w tym filmie zupełnie o coś innego chodziło :)

ocenił(a) film na 8
ocenił(a) film na 8
Zakrza

jeżeli z filmu najbardziej spodobał Ci się ten cytat to tak samo jakbyś zamówił kebaba i najbardziej smakowała chusteczka do wytarcia facjaty :)

ocenił(a) film na 8
papajkal

Tylko, że chusteczki się nie je...

Zakrza

a filmów nie kręci się żeby wygrywać festiwale...

ocenił(a) film na 8
PanStanislaw

No co Ty?! Generalnie filmy tworzy się raczej tak, żeby były dobre, nie? A dobre filmy są wyróżniane na festiwalach.

Zakrza_filmweb

Filmy się tworzy ... w sumie to nie odpowiem, mogę dywagować że z potrzeby tworzenia, dla poruszenia widza, czy z powodu istoty tematu.

Ale teza że filmy tworzy się dla festiwali... to tak jakby pisać że żołnierz idzie na wojne by zdobywać medale. Sam przyznajesz że filmy robi się by były dobre (dość szerokie pojęcie)... dopiero później te dobre filmy wyróżnia się na festiwalach. Owszem, zawsze to prestiż, ale uważam że tworzenie filmu dla festiwali to ten sam kaliber co tworzenie filmu dla kasy - komercja. A dobry film nie ma tak płytkich intencji. To oczywiście moje zdanie z którym nie musisz się zgadzać. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
PanStanislaw

Ale to nie ja postawiłem tezę, że filmy robi się dla festiwali...

Zakrza_filmweb

metafora z niejadalną chusteczką, oraz pierwszy post w tym temacie Twojego autorstwa spowodowal ze o tym napisalem, między wierszami narzuca się właśnie ta teza. Tyle ode mnie :) Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
PanStanislaw

Nie. Teza jest taka: "polskie filmy to banał za banałem, dłużyzna i kino prowincjonalne". Ja się z nią zgadzam. A to, że nie wygrywamy festiwali to następstwo tego co w tezie.

Zakrza_filmweb

Skoro tak, to wtrące swoich kilka groszy do tej tezy - może obecnie Polskie kino takie po części jest, ale jeśli chodzi o całość, uważam że nie mamy się czego wstydzić, i nie jest banalne. Twórczość Munka, Hasa, Kieślowskiego, wczesnego Wajdy, Polańskiego, filmy Skolimowskiego, filmy na bazie scenariuszy Ścibor Rylskiego są cenione na świecie. Polacy wygrywali wiele festiwali, Polskie kino zdobyło wiele prestiżowych nagród, a wiele ich nie zdobyło z prostej przyczyny - brak dotarcia do widza zagranicznego, co nie świadczy o ich złej jakości. Polecam zapoznać się z Polskim kinem, z nurtem Polskiej Szkoły Filmowej czy Kina Moralnego Niepokoju. Te filmy nie tylko kształtowały Europejskie kino, ale i kino światowe. "Dłużyzny"... albo się idzie do kina, albo na film. Dłużyzna nie jest wyznacznikiem złego kina. No chyba że ktoś lubi pościgi, strzelaniny i akcję... tego w Polskim kinie nie ma wiele, ale jest dużo filmów których wartość intelektualna i artystyczna stoi na najwyższym poziomie.

Choćby sam fakt że Scorsese uważa "Rękopis znaleziony w Saragossie" za najwybitniejszy film (kupił do niego prawa, żeby go odrestaurować), Japończycy cenią wysoko filmy Munka, chociaż nie zrobił ich wiele, Kieślowski ma honorową półkę w sklepach z filmami w krajach arabskich. O tym się nie mówi w Polsce. Zresztą, przeciętny widz Polski nie zna tych filmów (bo nie jest zbyt wymagający, oczekuje kilku strzelanin, efekciarstwa i golizny), ale prawdziwy kinoman nigdy nie powie że polskie kino jest prowincjonalne. Tak mówią tylko "poszukiwacze taniej sensacji", ludzie tak ślepo zapatrzeni w Hollywood, że uważają że powinniśmy ich kopiować. I popełnia się ten błąd, że kopiujemy obecnie. Z marnym skutkiem. A lepiej nam wychodziło jak robiliśmy "swoje". W każdym razie Polskie kino powojenne do 1989 stało na wysokim poziomie i złego słowa o nim nie powiem. A i kino postkomunistyczne ma swoje perełki.
A tamte słowa, o kinie prowincjonalnym, mówił krytyk który do kina przyniósł filmy W. Allena. Zachwyt Hollywood... do czego to prowadzi, dobrze obrazuje Tureckie kino lat 80, w którym podrabiali Rambo, Spidermana, Gwiezdne wojny, Szczęki i E.T...takich gniotów ze świeczką szukać. Jestem zdania że lepiej robić swoje nie patrząc na innych. I że sztuka nie zna kompromisów.

ocenił(a) film na 8
PanStanislaw

To co wymieniłeś to max 1% polskiej kinematografii. Poza tym Polański to Żyd, który swoje filmy w dużej mierze tworzył za granicą. Kieślowski zresztą z tego co wiem też. Trudno zatem nazwać to polską kinematografią.

Lubię Dekalog Kieślowskiego za klimat, grę aktorską, muzykę, ale kilka rzeczy w nim to jednak banał (krótki film o miłości).

Uważam, że film powinien zainteresować widza, a dłużyzny są najwyraźniej w świecie nudne. I nie chodzi mi tu o pościgi i strzelaniny, bo takie Transformers, G.I.Joe i Szybcy i wściekli mimo tych elementów także uważam za nudne. Film powinien trzymać w napięciu. Dłużyzny nie trzymają.

Nie uważam, że powinniśmy kopiować Hollywood, ale co by o nim nie mówić to najlepsi aktorzy są właśnie tam, a ich filmy to techniczne majstersztyki. Szkoda, że scenariusze kuleją.

Co do kina prowincjonalnego to trzeba by się było zastanowić co to znaczy. Amatorskie? Z pewnością momentami też, ale ja bym użył tego słowa do zobrazowania tematyki naszych filmów. Ciągle tylko wojna, Katyń, Wałęsa, komuna, ostatnio Smoleńsk. Nasi twórcy nie potrafią wyjść poza nasze małe polskie podwórko i kręcą te same, oklepane tematy.

Jestem młody i nie pamiętam tego naszego wielkiego kina, natomiast uważam, że teraz jest po prostu kiepsko.

Zakrza_filmweb

Równie dobrze powiedziałbym że filmy które wymieniłeś to tylko 40% naszego kina. Było kilka udanych filmów i debiutów w ost. czasie, np Smażowski wydaje się być bardzo obiecującym reżyserem. A takie ostatnie filmy (lub filmy w tworzeniu których Polacy mieli największy udział) jak choćby "Sala samobójców", "4 noce z Anną", "Symetria", filmy Majewskiego (chociaż ten ma też swoich krytyków). Ponadto odnosząc się do festwali, zauważ że choćby aż dwa filmy z ostatnich lat, zrobione przez Polskich reżyserów były nominowane do Oskara.

Co do Polańskiego - Żyd, ale wychowany w Polskim kręgu kulturowym, i ma swoje filmy, które są związane z Polską kulturą. Zresztą dyplomową pracę zrobił w Łódzkiej Szkole Filmowej, czyli sztuki nauczyli go Polscy wykładowcy i twórce. Co prawda tworzył w wielu krajach, jednak wymieniany jest jako polski reżyser.

Nie wiem czy istnieje jego wypowiedź w której mówi o tym, do jakiej narodowości się poczuwa. Jeśli takowy posiadasz to prosiłbym o udostępnienie. Natomiast filmy Kieślowskiego są już bezpośrednio ściśle związane w Polską kulturą. Nawet w Białym, z serii "3 kolorów" nierealizowanej w Polsce, głównym bohaterem jest Polak. A wiara, jaką ktoś wyznaje w tym wymiarze rozmowy to podrzędna rzecz, chyba że mówisz o obywatelach Izraela, tam urodzonych i wychowanych. Raczej nie.

Ponadto Kieślowski to nie tylko Dekalog, chociaż akurat ten uważany jest przez Stanleya Kubricka ze jeden z najwyśmienitszych seriali zrealizowanych dla TV.

Co do roli filmu, to jest to śliski grunt, ale zgodzę się że powinien zainteresować widza. Tylko teraz postawię pytanie: jakiego widza? Bo jeśli traktować tworzenie filmu jako sztukę, a więc odbiorcę jako miłośnika, to film powinien też wymagać. I może wymagać skupienia, myślenia, zastanowienia się, czy zrewidowania pewnych rzeczy. Dobry film zmienia widza, a nie tylko dostarcza mu rozrywki. A Dłużny to w tym świetle kwestie względne.

Dla jednych film Majewskiego "Młyn i Krzyż" będzie pasmem boleśnie długich ujęć, natomiast drugi będzie cieszył oko, zachwycony estetyką obrazu. Jak mówiłem: wszystko zależy jaki widz, bo nie każdy film jest robiony dla każdego.

U nas na odwrót: potrafimy mieć dobre scenariusze, ale technicznie czasem nie wychodzi, aktorzy... hm... w mainstreamie jest najgorzej, to fakt.
I nie rozumiem co złego jest w opowiadaniu historii Polski, zwłaszcza drugiej wojny światowej. Oczekujesz Szeregowca Rayana zrealizowanego przez Polaków, dziejącego się w czasie Powstania Warszawskiego? Technicznie nam się nie uda, byłaby klapa. I tak jest za większością filmów o których wspominasz. Ale jest też sporo filmów które dają radę. Wymieniłem je na początku.

Polskie Kino nazywać Amatorskim? Gdy pomyślę o takich tytułach jak "Weekend", "Sztos 2" czy "Kac Wawa" to owszem, zgadzam się. Ale te filmy nie reprezentują całego Polskiego Kina. To wybryki ludzi rzucających się na kasę, a nie twórców filmu.

Skoro jesteś młody to wszystko przed Tobą, ogrom filmów do odkrycia. Ja z wykształcenia związany jestem niejako z kulturą anglojęzyczną, w tym i z filmem, i powiem Ci że nie mamy się czego wstydzić.

ocenił(a) film na 8
PanStanislaw

Smarzowski rzeczywiście wymiata, ale to jeszcze nie jest poziom światowy. <-w zasadzie na tym mógłbym zakończyć rozmowę, bo doszliśmy do tego momentu kiedy okazuje się, że każdy może mieć swoje zdanie i niekoniecznie musimy się zgadzać. Niemniej będę kontynuował.

Ani Sali Samobójców ani Symetrii nie nazwałbym filmami wybitnymi. To dobre, ale nie rewelacyjne obrazy.

Ok, niech będzie, że Polański to polski Żyd. Jednak Polak-reżyser jeszcze nie czyni filmu polskim. Chyba zgodzimy się, że ani "Autor widmo", ani "Carnage" poslkimi filmami nie są? To samo tyczy się filmów Kieślowskiego, które kręcił za granicą, z zagranicznymi aktorami, współpracownikami.

Dekalog przywołałem, bo póki co to jedyne jego filmy jakie widziałem. No i "Krótkie filmy...", ale to w zasadzie nieco rozszerzone części.

"Młyn i krzyż" mnie osobiście akurat bardzo się podobał.

Co jest złego w opowiadaniu historii Polski już pisałem - ciągłe mielenie tego samego tematu. Zero oryginalności. Czasami tylko Koterski czymś zaskoczy;)

O ile się orientuję to w Polsce wychodzi na rok ok 40 filmu, z czego ok. 10 to gnioty typu "Sztos 2" i inne przez Ciebie wymienione, kolejne 10 to filmy słabe, a z pozostałych 20-tu i tak większość to średniaki. Bardzo dobry film trafia się raz na 2-3 lata. Wiem co piszę, bo sam sprawdzałem to jednego roku.

A co do nominacji do Oscara to nie oszukujmy się - Oscary rządzą się swoimi prawami. Tradycją są nominacje dla ulubieńców typu Spielberg (przecież ten koń wojny to straszny gniot!). Wajda i Holland to akurat nazwiska znane i lubiane wśród członków Akademii;) Katyń oglądałem dawno, ale z tego co pamiętam to ten film był po prostu słaby. W ciemności to film dobry, ale nie umieściłbym go nawet w TOP3 najlepszych filmów roku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones