tribute dla legend kina - tak ten film odebrałem, to nie żadna śmieszna komedia, choć zabawnie tu momentami bywa, a smutny dramacik; Pacino i Walken ciągną ten film, bez nich to by nie było to samo; fabularnie może nic nowego nie wniósł, ale oglądało się dobrze
Moja ocena: 7/10
rzeczywiście. to naprawdę słaby film. znaczy słaby z tych lepszych, normalnych, na poziomie; tych, które nie są nieporozumieniem. czyli taki 'niezły', na 6/10. ale tak jak mówisz, 'coś' w nim jest. wyznacza jakąś granicę pomiędzy silnymi rolami życia wybitnych aktorów a ich przykrym dziadowaniem ;p chociaż już wcześniej były filmy, gdzie Pacino grał ogarniętego depresją sfrustrowanego starego gliniarza czy przestępcę na emeryturze, to wyglądało to zupełnie inaczej... produkcja niewysokich lotów, ale po prostu przyjemnie się oglądało. mimo wszystko był taki... ciepły. 7/10 =)