"Zbędna" to chyba najlepsze określenie. Ten film sam w sobie nie jest jakiś zły, ale nie sprawdza się jako czwarta część Toy Story. Brak jej jakiejś takiej duszy poprzedniczek. Dodatkowo moim zdaniem niszczy trochę obraz trójki, która mimo że była zrobiona 11 lat po dwójce, to naprawdę pięknie spinała tę serię. Mam też wrażenie, że czwórka chyba zaprzecza filozofii, że zabawki są stworzone by dawać radość dzieciakom, o czym mówił Buzz w dwójce :/ Wszystko pokazywane jest w strasznie przygnębiający i patetyczny sposób, żeby wycisnąć łzy dorosłym fanom.
Ciężko się nie zgodzić ten film powinien się inaczej nazywać bo z Toy Story ma niewiele wspólnego jak dla mnie ta historia skończyła się na trójce i tak powinno pozostać.
No niestety, czasami można przedobrzyć :/ Bardzo trudno jest utrzymać klimat danej serii, jeśli twórcy decydują się ją kontynuować w nieskończoność. Z biegiem lat dało się zauważyć, że Pixar się zmienia pod względem tonu narracji. I nic dziwnego, bo w świecie wszystko się zmienia i nie mam do tego pretensji. Tylko po co sięgać po produkcje z innej ery i niepotrzebnie grzebać w fabule? Wolałabym, żeby starsze filmy typu Toy Story, Iniemamocni, Potwory i Spółka, etc. zostawili w spokoju, bo były świetne takie jakie były i skupili się na tworzeniu nowych.
No dokładnie tak, ale przyznam że niektóre kontynuacje z filmów Pixara mi się podobały taki Uniwersytet Potworny uważam że był znakomicie zrobiony. Wszystkie trzy części Aut tak samo pomimo mocnej krytyki na drugą część. Także zdarzają się wyjątki i w sumie nie tylko Pixar się zmienia, ale również Dreamworks czy czasami Disney.
Ja akurat nie przepadam za Uniwersytetem, ale nie mogę powiedzieć że był jakiś zły. Po prostu dużo bardziej podobały mi się Potwory ;)
W moim odczuciu najlepiej wyszły Pixarowi Toy Story 2 i 3. Fajne nowe postacie + ciekawie rozwinięta filozofia zabawek. Trójka w oczywisty sposób trochę się różniła od dwóch pierwszych filmów, ale mimo to była idealnym zakończeniem serii. Potem niestety powstała czwórka.
Oczywiście nie zawsze chodzi o odstęp czasowy między kolejnymi częściami. Disney na przykład znany jest z wielu kiepskich kontynuacji własnych hitów (głównie z lat 90-tych), które powstawały dwa-trzy lata po ich premierach. Winowajcami były w tym wypadku niski budżet i zwyczajnie słabe scenariusze.