Kiedy ludzie są ważni i ich historie, kiedy treść jest ważniejsza od formy życia i ogólnie formy filmu.
To była cholernie dobra historia.
Udowadniał nie będę, mogę jedynie przedstawić swoje odczucia. Po prostu ta historia mnie nie porwała i zgadzam się z osobą która w innym wątku porównała fabułę tego filmu do telenoweli. Być może miałem zbyt wygórowane oczekiwania, wszak to Coppola, spodziewałem się po nim lepszego scenariusza. Film jednak nie należy do złych, głównie za sprawą znakomitych zdjęć, świetnej muzyki i dość dobrej gry aktorskiej (może z wyjątkiem A. Ehrenreicha, który jakoś drażnił mnie swoim stylem).