Jedyna dobra komedia w reżyserskim dorobku Bena Stillera opowiada o Stevenie, który rozstaje się ze swoją dziewczyną i zaczyna się zadomawiać w nowym lokum. Jedna z pierwszych czynności to oczywiście zawołanie gościa od kablówki - Chipa - z którym chcąc-nie chcąc zawiera pewnego rodzaju, dla obu stron zgoła inną, pseudo-przyjacielską, relację. Chip robi się jednak coraz bardziej czepliwy i nieznośny, a po odrzuceniu przez Stevena, również niebezpieczny.
Szczerze mówiąc wciąż zastanawiam się nad ukrytym dnem tego filmu. Sądzę, że ironicznie relacje obu bohaterów opowiadają o niebezpieczeństwach uzależnienia od telewizji.Jest to czarna komedia więc Jim, dobrze kojarzony już z Acem Venturą, Maską i Głupim i głupszym, miał utrudnione trochę zadanie by wcielić się w psychopatę. Wywiązał się jednak ze swej roli co otworzyło mu drzwi do odrobinę poważniejszych produkcji. Dzięki temu stał się tym Jimem, którego znamy i cenimy: Człowiek z księżyca, Truman Show, Majestic, Numer 23, Zakochany bez pamięci - Jimem, który nie tylko robi głupie miny.