Gadający i myślący jaskiniowcy, których nawet nie poznajemy imion, walka pseudonastolatka z kolesiem przebranym za misia, sceny z dinkami to sceny z "One Million B.C." AD 1940, drewniane aktorstwo, żałosne dialogi, że nie wspomnę o tym "potworku" w przezabawnym kostiumie. Jedynie warte jest zaskakujące zakończenie z antywojennym przesłaniem (które jest bogate w wycinki z niewiele lepszych filmów). Żałosny gniot, przy nim równie słaby "King Dinosaur" to porządnie wykonany wspaniały film - 1/10. Omijać to!