Witam ponownie.

Nie ma co się złościć na pana Larsa, że nie kręcił w USA, wszak Reżyser sprostował, że swoją "wizję ameryki" chciał oprzeć jedynie na amerykańskich filmach. Wypada to wiedzieć, kiedy zabiera się za krytykę tegoż obrazu. Poza tym facet głównie zwraca uwagę na oczywistą niekonsekwencję w systemie amerykańskim, a mianowicie - USA to niby szalenie bogobojny naród, a mimo to stosuje się tam karę śmierci. Moim zdaniem to daje do myślenia, niezależnie od tego czy jest się abolicjonistą czy nie. Co do reszty natomiast, to jestem w stanie się zgodzić. Film jest najlepszy na początku, (przynajmniej jak się go ogląda już drugi raz, bo pierwszy seans wspominam wręcz fantastycznie) a później już się jedynie czeka od piosenki do piosenki, choć sama końcówka znów, jak dla mnie, świetna i warta wysiedzenia przez ekranem. Koniec końców, "Dancer..." to jednak po prostu klasyczny dramat, ujęty w dość niekonwencjonalnym stylu (generalnie pomieszanie dogmy z musicalem), z jednej strony banalny, a z drugiej naświetlający bardzo szeroką gamę ludzkich, naturalnych odruchów. Innymi słowy, historia pozbawiona szczegółu, jednakże posiadająca pełnokrwiste postaci. Cały film to przecież małżeństwo konwenansu z awangardą, może więc co niektórych zmieszać, ale to przecież specjalność von Triera - wywoływanie zmieszania.

PS Podzielam uwielbienie tej małej kobietki z małej wysepki ;-) Prawda jest taka, że film obejrzałem głównie dla niej, i moja ocena, patrząc przez pryzmat mojej chorej miłości do tej laski, jest cholernie subiektywna. Gdyby nie ona, film prawdopodobnie był by kolejnym "dziełem" na miarę wspomnianego "Manderlay". Tak myślę.

Pozdrawiam.

bez biednej bjork ( z której tier wycisnol wszystkie soki film byliby bardzo slaby )

nie zgodzisz sie ? :) jak na von tiera rzecz jasna

nie ma co porównywać do banalnych filmików amerykańskich czy jakiś innych badziewi bo przy nich wszystko wygląda na genialne

A ja, drogi Sokratesie, napiszę, że jestem kilka minut po seansie i ten film odebrałem jako jeden z najwybitniejszych jakie do tej pory widziałem!

o.O

prawię nie wierzę własnym oczom ;]

nietrzeźwiuteńki byłeś ?

chociaż muszę przyznać ze mialem bardzo dobre warzenie po pierwszym seansie ale po drugim to już całkiem inna historia

idę poszukać twojej wypowiedzi na temat tego filmiku bo pewnie coś napisałeś jak to ty :)

nic nie napisałeś :(

.............za krótki .........................

Byłem trzeźwy i przygnieciony geniuszem tak, że nie byłem w stanie nic napisać ;D

:D to nieźle obyś miał więcej takich odczuć ;]

pzdr

to się zdarza raz na pół roku, dlatego jestem zachwycony
świeto po prostu

:D