Uwaga spojlery.
Po pierwsze nie do końca zgadzam się z większością przytoczonych tutaj opinii. Film jest depresyjny (jak każdy von Triera), jednak Selma wygrywa walkę o zdrowie syna, więc czy zakończenie jest naprawdę, aż tak dołujące? Jak w "Przełamując Fale" i tu pokazane jest ogromne poświęcenie, które jednak nie pozostaje bezowocne.
Po drugie, czy nie uważacie, iż swego czasu von Trier zakosztował twórczości Victora Hugo? Selma korzysta z archetypu Fantyny, a końcowa piosenka do syna niezwykle przypomina jedną ze scen z "Nędzników". Poza tym, całość zdaje się nawiązywać do "Ostatniego Dnia Skazańca".
wygrywa walkę o syna ale sama przegrywa wszystko... przerywają jej ostatni utwór.. jakby zakazując jej trwać przy jej życiu.. na końcu trzymała się życia, panicznie bała się odejść , nie pogodziła się z tym. gdyby była szczęśliwa że zapewniła życie synowi, może odeszłaby np z kamienną twarzą albo ze łzami w oczach ale nie w takiej histerii?? ja tak to czuję
Ok, co do przerwania ostatniego utworu zgadzam się w zupełności. Nie wierzę jednak by ktokolwiek mógł przyjmować wyrok śmierci z "kamienną twarzą", zwłaszcza, że ona była już w tym momencie złamana psychicznie.
Zmieniając nieco temat, uważam, że ona czuła się winna, tej decyzji urodzenia syna, tego, że skazała go na utratę wzroku, z powodu swojego "egoistycznego" pragnienia posiadania dziecka. Dlatego postanowiła mu to za wszelką cenę zrekompensować. Operacja nie była nawet o tyle jej pragnieniem, o ile "spełnieniem obowiązku". Ten cel był dla niej tak ważny, że dążąc do niego zapomniała nawet o radości z powodu "posiadania" swojego upragnionego syna. I dlatego moim zdaniem film jest "tragiczny". Nie z powodu śmierci, lecz przegranego, bezowocnego życia.
Hmmm, ja myślę, że to jest nawiązanie do jej uwielbienia musicali. Chciała, żeby się nie kończyły i wychodziła z kina na przedostatniej scenie, może to jest symboliczne nawiązanie właśnie do tego, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie napisy...
Co do "Nędzników" to w życiu bym na to nie wpadła, jednak trochę racji w tym jest. Zbieranie pieniędzy, śmierć, poświęcenie... Powiedz mi tylko, jaką scenę przypomina ostatnia piosenka. Bo tutaj pojęcia nie mam.:D
Nie mam teraz dostępu do filmu, ale zdaje mi się, że chodziło mi o piosenkę, którą Fantyna śpiewa przed śmiercią. Obie wyrażają i nadzieję na spotkanie z dzieckiem, i jednocześnie strach, że owo spotkanie nie nastąpi.