Świeżo o seansie. Moje odczucia: film słaby, bohaterowie nieciekawi. Wykonanie w porządku, zaś fabuła... Weźcie "E.T.", zmiksujcie go z "Cloverfieldem" (taka sama taktyka nieodsłaniania twarzy potwora, panie Abrams...) i oto wyjdzie wam "Super 8". Momenty dobre mógłbym policzyć na palcach jednej ręki (np. scena z naszyjnikiem na końcu).
Potwór jest kiepskawy, jest także wynikiem równania: Kikimora z "Wiedźmina" + Sareth z "Mass Effecta" + odrobina Aleksa Mercera z "Prototype'a" (te ramiona...).
Ogólnie ze swej strony nie polecam. Z góry przepraszam, jeśli ten krótki opis potwora zostanie uznany za spoiler - nie miałem takich intencji.
JJ Abrams odwala takie cuda. Bo on uważa , że jak nie bedzie pokazywał stwora to ludziom bardziej się będzie to podobać, bo im wyobraźnia popracuje. Tak było w lostach, tak było Project monster i tak pewnie jest i tu. Ja osobiście jeszcze nie widziałem super 8 ale już czuje się oszukany :)
Nie ukazuje twarzy potwora w zupełnie innym celu. Jak obejrzysz to może zrozumiesz.