Codzienne życie niemieckiej rodziny komendanta: radosne rodzinne zabawy, przyjęcia, rozmowy o kwiatkach i fasolce na tle dymiących kominów, drutów kolczastych, krzyków i strzałów. Ma nas poruszyć to bezpośrednie sąsiedztwo zbrodni i cierpienia z cyniczną obojętnością i szczęściem budowanym na przerażającym ludobójstwie. Widzimy też, że naziści to ludzie prości, wręcz prostaccy, o przyziemnych potrzebach i niezbyt lotni intelektualnie. I pod tymi względami film wyszedł bardzo dobrze. Niestety nuży monotonną fabułą bez specjalnego pomysłu. Trudno też oceniać aktorstwo, bo wszyscy grają jak naturszczyki w szerokokątnych kadrach.
Oscary? No nie wiem. Chyba za samą tematykę, bo wiadomo że bez walki z "antysemityzmem", rasizmem, czy "homofobią" z Oscarów mogą być nici :).