Ten Spider-Man zjada na śniadanie wszystkie dotychczasowe gniotki jakie wyszły z pajączkiem w roli głównej (mimo sentymentu do tego pierwszego spideya z 2002) i to zarówno te filmowe, jak i growe. Wreszcie fabuła to coś więcej niż klasyczny banał o chłopaczku, który musi zmierzyć się z nowo nabytymi mocami i zemścić na głównym złym, wreszcie bohater(owie) jest/są niebanalni. A najlepsze jest to, że początkowo odrzuciła mnie kreska, gimbusiarski joł joł styl i poprawność polityczna. Z każdą minutą, każdą nową postacią, każdym kolejnym żartem (świetne poczucie humoru - nie nazbyt dziecinne, nie żenujące), z każdym wątkiem utwierdzałem się w przekonaniu, że Spider-Man tym razem faktycznie jest "amazing". 9/10
Gdzie ty w tym filmie widziałeś "poprawność polityczną"? Chodzi o czarnoskórego Milesa z Portorykańską matką, jeżeli tak to polecam sięgnąć po komiksy, bo "u źródła" wszystko jest zupełnie tak samo :). Nie było także żadnego gimbusiarskiego joł joł stylu, sam fakt że o tym wspominasz zdradza że nie masz pojęcia o młodzieży z gimnazjum z twojego czasu, a co dopiero teraźniejszej młodzieży polskiej jak i międzynarodowej. Kreska Cię odrzucała mówisz? Która? Bo film jest animowany na kilka stylów w zależności od sytuacji/bohatera.