Tandetna od scenariusza i dialogów począwszy, na muzyce, scenografii i (pożal się, Boże!) efektach specjalnych skończywszy.
Poza tym Purefoy (aktor może i nie taki zły, ale nie do tej roli) jest zwyczajnie niesympatyczny.
Kiedy widz ma w d.pie bohatera, ma w d.pie film.