O ile pierwsza część przygód inspektora Callahana opowiadała się za bezwględnym 'tępieniem' przestępczości, o tyle "Siła magnum", mimo, że nie kwestionuje metod działania 'brudnego Harry'ego', jednakże wyznacza przynajmniej bezwzględną granicę, której w obronie prawa nie można jednak przekroczyć.
Oczywiście, jak w pierwszej i wszystkich pozostałych częściach cyklu na ekranie dalej dominuje kult twardziela i męskości i konserwatywne podejście do życia.
Fabuła skupia się na dość tajemniczych mordach, popełnianych na przedstawicielach przestępczego światka San Francisco. Sprawą zajmuje się Callahan i dość szybko wpada na właściwy trop.
A reszta jest taka sama, jak zawsze: przemoc, efektowne pościgi ulicami San Francisco, wisielczy eastwoodowski humor, kilka akcji fakultatywno-dygresyjnych, i klimacik Stanów lat 70. (w tym marynarka Clinta z łatkami na łokciach).
Tym, którym nie podobał się "Brudny Harry" czy "Egzekutor" stanowczo odradzam.