Niby jest przemoc jak na Stone'a przystało, niby jest akcja, ale ten film nie ma w sobie ani krztyny "duszy" czy reżyserskiej pasji. Wszystko to jakieś wypolerowane i nienaturalne. Zwykła, rzemieślnicza robota.
Też mam takie wrażenie. To pierwszy film Ston'a na którym się nudziłem. Jedynym rodzynkiem jest jak zawsze del Toro. Fabuła do bólu przewidywalna, żadnych ciekawych zwrotów, zaskoków, nic...
Popieram przedmówców. Film średni jak na Stone'a. Del Toro za to zagrał świetnie.
zgadzam się, jedynie Del Toro rusza w tym filmie..wszystko piękne, wycyckane aż mdli. nuda
ogólnie nie było źle, ja byłam nastawiona na rzeź
jedynie co mi się nie podobało to narracja O. i początek i koniec na plaży :/
Nie tylko narracja O była słaba, ale moim skromnym zdaniem była najbardziej irytującą postacią z całego filmu. Nie wiem czy to wina aktorki, czy scenariusza, ale mnie drażniła na maksa. Najlepsze sceny były jak się żaliła, że nie może spać, bo brakuje jej jointa i ten dialog - "... mogła bym być twoją córką". Ręce opadają :/
tak to tez było irytujące
nie podobało mi się rżnięcie O na początku filmu, jakieś takie strasznie wulgarne
ale film ujdzie ze względu na tą rzeźnię co zrobili i głównie bohaterowie, jakoś mi przypadli do gustu
obrzydliwe było to oko zwisające bleeee
Bohaterowie byli super przerysowani... tacy zero jedynkowi. Rastaman - który wyznaje peace and love oraz "cocky" żołnierz - strzelać i zabijać. Pomiędzy nimi laska, która elegancko ustawiła się: pali sobie za darmoche najlepsze jointy, jeździ sobie na shoppingi, a generalnie w tym całym procederze nic nie robi. Dodatkowo stworzyła sobie idealny trójkącik - jeden "woda", drugi "ogień", raz z tym, raz z tamtym, a jak się znudzi to bierze obu, a w tym wszystkim brak jakiejkolwiek zazdrości. Generalnie bullshit jakich mało :D
Sceny przemocy -no cóż bohaterowie słabi, to przynajmniej te miały robić wrażenie ! ;)