PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=699881}
7,0 108 tys. ocen
7,0 10 1 107720
5,0 21 krytyków
Służby specjalne
powrót do forum filmu Służby specjalne

Vega wraca?

ocenił(a) film na 5

Film zrobiony nieco w duchu Drogówki - konspiracje, układy i ich macki sięgające daleko i głęboko w aparat państwowy i maksymalna dawka pesymizmu. O ile Smarzol miał do dyspozycji wielkie nazwiska, b.dobry warsztat reżyserski i był znany wcześniej z brawurowych filmów o brudzie i syfie polskim, o tyle Vega od czasów Pitbulla cieniutko zipał. Robił filmowe potworki i snuł się bez celu po polskiej scenie filmowej, nie powtórzył wyczynu od czasu Pitbulla. Ale ja czekałem, czekałem, bo narobił mi okropnego smaka i wierzyłem,że coś jeszcze z siebie wykrzesa. No i połowicznie się udało. Z mocnymi nazwiskami, z mocnym tematem fabularnym i kontrowersyjnymi zapowiedziami ruszył z kopyta.
Doceniam film przede wszystkim za wiarygodne i prawdopodobne teorie spiskowe, które urosły w ostatnich latach na politycznym gruncie Polski. Działania operacyjne wykonane w naszych realiach budzą respekt i widać,że Vega potrafi wsiąknąć w dane środowisko ( tak samo zrobił to w środowisku policjantów w Pitbullu). To samo dotyczy prowadzenia bohaterów oraz ogólnego zarysu ich postaci, które są moralnie niejednoznaczne i w wielu momentach widać ich ludzką lub mniej ludzką twarz. W zależności od bohaterów widać to z różnym skutkiem, czasem jest dosyć toporne, ale ogólnie gra to na korzyść filmu. Ponadto sceny kręcone poza granicami kraju - przybijam piątkę za chęć, czas i pomysł na coś takiego.
No,ale jeśli chodzi o narrację i reżyserię... Panie zachowaj! Od samego początku widz wrzucony jest w sieczkę, kadrową, słowną i scenariuszową. Nie wiadomo nic, a wszelkie informacje otrzymujemy od naturszczyków wymieszanych z prawdziwymi aktorami, którzy wystrzeliwują swoimi kwestiami jak seriami z karabinów. Brzmi to fajnie, pełno w nich żargonu i grypsów, ale większość z dialogów (poza tymi wypowiadanymi przez Opalę, głównych bohaterów i parę innych postaciami) brzmi po prostu strasznie, mechanicznie, nienaturalnie i podle (facepalm za żonę oficera i jej angielskie wtręty). Dialogom nie pomaga narracja. Film składa się z jakichś dziwnych części,rozdziałów, etapów, które zaburzają jedynie konstrukcje filmu i mają usprawiedliwić przeskoki czasowe i lokacyjne, ale jedynie denerwują i odrywają wzrok, tak samo przypisy do poszczególnych grypsów( chociaż niejednokrotnie był one potrzebne). A wszystko podsumowuje klasyczna, polska szkoła dźwiękowa, mamrotanie aktorów i wszędobylski hałas na drugim, trzecim i nawet czwartym planie. W połączeniu z szybkimi i długimi dialogami efekt jest piorunujący.
Zamknięcie historii niesie ze sobą mocno pesymistyczny wydźwięk, ale o ile u Wojtka czułem smutek, zdołowanie i chciałem wyć z depresji, to u Patryka wyglądało to jak szybkie domknięcie wątków i świetnie wpisywało się w chaotyczną reżyserię. Vega chciał pokazać dużo, aż za dużo i przez to wszystko rozlazło się. Trzymało się kupy, ale był to raczej zlepek kolejnych akcji, które bez szczegółów nie grały tak dobrze. Casus Pitbulla - w tym przypadku też po filmie powstał serial. W przypadku Pitbulla film był wręcz nie do oglądania - wiele wątków zostało przemilczanych, inne był z dupy, a widz czuł się zagubiony. Dopiero 3 sezony serialu rozwinęły bohaterów i akcję na tyle, aby można było to oglądać i czuć w pełni te emocje. Liczę na to,że w tym przypadku jest tak samo i wszystko czego mi zabrakło w filmie znajdę w serialu.