A to za sprawą kopyta księdza, nienaturalnie bladej cery i dziwacznego zachowania bossa mafii (pewnie jaki mefisto), jego diabolicznej asystentki Rudej i szefowej mafii na Suwalszczyźnie. Nawet na plakacie Ochódzki człapie na kozich nogach z gestem Kozakiewicza. Co Tym chciał pokazać? Uwikłanego w rozgrywkę czarnych mocy? Film miał być w założeniu ambitny, mieć drugie dno? Niestety, wyszło jak wyszło.