choc lekko sie oglada. troche akcji, momentami dluzyzny, watki komediowe sa ale oczywiscie zesikac se smiechu sie nie da. za to ze taki troche nijak 5 na 10
Bruce Willis rozwala dziesiątki kolesi. Hellen Mirren-70letnia babcia biega ze snajperką i karabinem maszynowym. Morgan Freeman udaje afrykańskiego przywódcę, a Malkovich sprawia wrażenie jakby miał nie po kolei pod kopułą. Do tego w całą akcję wmieszany vice-prezydent i służby federalne USA. Czego chcieć więcej? Dobre kino 7/10
Zgłaszam brak śmiesznych momentów w filmie. Przynajmniej ja nawet się nie uśmiechnąłem. Jeśli więc odpada w mojej ocenie ten film jako komedia, muszę ocenić go jako film sensacyjny. Jakby nie paru znanych aktorów i ich gra - byłoby 3/10.
Tutaj nie chodzi o to, aby zalać widza sucharami. Śmieszny jest natomiast sam pomysł na film. Grupa podstarzałych agentów-emerytów, która rozprawia się z całym CIA. Ja tam dostrzegłem dużo sytuacji i dialogów, z gatunku "śmiechowych". Chociażby spotkanie Willisa z Mirren w jej domu, kiedy jeszcze ta niepewna zamiarów Bruce'a chowa pod kwiatami gnata. Albo dialogi typu:
-Hellen: Znałam agenta, był moją prawdziwą miłością.
-inna niewiasta: I dlaczego nie wyszło?
-H: wpakowałam mu trzy kulki w klatkę piersiową.
SPOJLER______________________________________________
A potem jeszcze scena równie śmieszna co wzruszająca: stara miłość Hellen żyje i jest przekonana o jej uczuciach. Jak sam mówi: Wiem, że mnie kocha, przecież gdyby było inaczej celowałaby w łeb. Chlip, chlip
Nadal twierdzę, że "Red" to przyzwoite kino.