Mówcie, co chcecie, ale Tom Hanks wizualnie nie pasuje na Walta Disneya - moim zdaniem lepszym wyborem byłby Alan Rickman i pewnie równie
dobrze poradziłby sobie z rolą.
Uwielbiam Alana Rickmana całym sercem, ale nie wydaje mi się by bardziej tu pasował. Po pierwsze nie przeskoczyłby swojej brytyjskości (i w sumie chwałą mu za to bo za to go kochamy) a Walt był Amerykaninem z krwi i kości. Po drugie kolejny duet Rickman- Thompson- niczego im nie ujmując bo kocham oglądać ich razem- to chyba było by już za dużo.
Alan Rickman jest fantastyczny, ale nie pasuje tu zupełnie. Za bardzo brytyjski :) Hanks jak zwykle cudowny
Moim zdaniem, pod względem aparycji, do roli Walta Disneya pasowałby Adrien Brody. :) Tom Hanks jest świetny, ale czegoś mi tutaj brakuje. Natomiast co do Alana Rickmana, również go uwielbiam, ale zdecydowanie nie pasowałby do tej roli. Ze swoim angielskim akcentem, dystansem i chłodnym podejściem (takie wrażenie sprawia niemal w każdej roli, w której go widziałam, ale właśnie za to go wielbię) tę postać mógłby zniszczyć. Dlatego Adrien Brody. Tak, zdecydowanie żałuję, że to nie jego mogłam oglądać na ekranie :<
Adrien Brody jest za młody do roli Disneya, który w czasie gdy dzieje się akcja filmu był już po 60tce.
Fakt faktem, Brody jest za młody do roli Disneya. Jednak gdyby był starszy (lub gdyby Disney był wtedy młodszy) to i tak widziałabym w tej roli Brody'ego :) Ma w swojej twarzy coś, co miał też Disney. Nie wiem, może to chodzi o żydowskie rysy twarzy. W każdym razie jak dla mnie byłby idealny.
Wizualnie Alan Rickman chyba rzeczywiście pasuje bardziej, natomiast nie miałam przyjemności oglądać go jak dotąd w żadnej roli, więc nie umiem ocenić, czy nadałby się do roli Disneya również pod innymi względami.
Lubię, cenię i szanuję Hanka - ale kompletnie mi tu nie pasuje. Co do Rickmana (którego kocham szalenie) ciekawa jestem jakby się sprawdził w tej roli.
Czy lepiej? - o tym nikt się nie przekona, choć gdyby Alan się na to porwał, poprzeczka byłaby wysoka. :)
Zgadzam się z Twoją propozycją. Rickman byłby strzalem w 10. Hanksa uwielbiam, ale nie pasuje mi do tej roli. Zwłaszcza, że Disney wcale nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia - taki cukierkowaty pajac. Wcale się nie dziwię autorce, że miała wątpliwości, by oddać mu historię, z którą była tak silnie związana. Owszem, ratuje go nieco opowieść o własnym dzieciństwie, ale cała ta jego wytwórnia wyglądała w tym filmie jak wielka bombonierka. Zwracanie się do siebie po imieniu, ściskanie się i przytulanie osób, które zupełnie się nie znają - nie, to nie są naturalne zachowania.