moge się tylko zgodzić. Dodam,że 3 to moje pierwsze zetknięcie z Pusherami i obawiam się,że reszta trylogii nie będzie już tak rewelacyjna.
reżyseria perfecto. Kamera z ręki i nocne zdegenerowane uliczki kojarzą mi się <jak zwykle> tylko z jednym "TKOCB".
Przyjęcie poprzerywane scenkami w restauracji,używkami w kiblu to już nic innego jak "Wesele".
Lynchem i Cassavetesem mi tu silnie miejscami zapachniało,<ta
ponura miażdząca muzyka oddająca stan umysłu jak w Eraserheadzie> ale te całe napuszone porównania do postmodernizmu czy już stylu Tarantino kompletnie z dupy wyjęte.
a Zlatko Buric ?,cóż to była za kreacja ! aż go chyba sobie włącze do ula bo z tak realistycznym a zarazem groteskowym <wyklucza się wiem> bohaterem nie miałem dawno do czynienia.
sam przezyłem wszystkie wydarzenia,ja wyciąłem polaka i reszte w pień,zerwałem z nałogiem,to ja byłem aniołem smierci....

9+/10

Fajny komentarz...

Zdania co do wyższości drugiego Pushera nad trzecim (lub odwrotnie) są podzielone (pierwsza część jest bodaj najsłabsza). Sam nie umiałbym wskazać faworyta. Skoro lecisz już od końca, sięgnij po drugą część, nie powinieneś się zawieść...

Ja z kolei dorwałem tegoroczny film Refna "Bronson" - ponoć niezłe kino !!