Niestety Spielberg to reżyser od wielu lat wypalony - oczywiście nie robi złych filmów, ale w zasadzie w ciągu ostatnich lat nie zrobił nic, co można by porównywać z jego filmami z lat wcześniejszych, a ta produkcja jest tego potwierdzeniem. 90% filmu to w zasadzie młody Indiana Jones - te same schematy, taka sama realizacja, takie same ujęcia, takie same zdjęcia, motywy, muzyka itp. itd. Niestety twórcy poszli po najmniejsze linii oporu - weźmy wszystko co było i się sprawdziło i podłączmy to do innej postaci, no i mamy Tintina. Szkoda, że dostajemy po raz "n" - ty to samo - wszystko jest tu tendencyjne, do przewidzenia i do bólu schematyczne, a przez to brak jest emocji, no i klimatu...
Średni - 5/10
A wiesz, że to właściwie w drugą stronę? Po premierze "Indiany Jonesa" francuski recenzent zastanawiał się nad jego podobieństwem do "Przygód Tintina" Herge. To spowodowało, że Spielberg zwrócił na nie uwagę i postanowił zekranizować, co zrealizował dopiero teraz.
W swojej wypowiedzi miałem na myśli przedstawienie historii Indiana Jonesa i Tintina w ten sam sposób, z użyciem tych samych środków wyrazu, w takim samym schemacie budowania fabuły i napięcia, z tymi samymi ujęciami i zdjęciami, z tą samą muzyką w określonych scenach, z podobnymi postaciami, spełniającymi podobną rolę itp. Po prostu gdyby zamienić postać Tintina na młodego Indiana Jones prawdopodobnie nikt nie zauważyłby różnicy. Natomiast co do samej historii to zdaję sobie sprawę, że Tintin był wcześniej...
Pozdrawiam