Wszyscy głowią się jak niby coś takiego miałoby być możliwe, gdzie przyczyna a gdzie skutek itd. Dla mnie filmy SF nigdy nie opowiadają tylko o sajens, to nie ma większego znaczenia czy dany element był możliwy. Ten film nie był kolejnym filmem o podróżach w czasie ale w zasadzie filmem o przeznaczeniu. Możliwe jest wszystko ale w danej chwili, w danym momencie tylko jedna rzecz. I choćbyśmy znali całą lub część przyszłości (tak jak bohaterowie) tej rzeczy nie zmienimy. Bo nasza osoba to nie jest tylko racjonalny zlepek myśli, to jest tylko jeden czasem mniej istotny element, nasza osoba to całe ciało, które ma własne potrzeby i własną motywację. Jeśli ktoś czytuje coś z psychologii lub neurologii to pewnie trafił na pomysły, że "wolna wola" nie istnieje. To konstrukt jakich wiele, wymyślonych przez człowieka, żeby poprawić mu samopoczucie bo nasza osoba znacznie lepiej wie czego potrzebuje. Nasza świadomość może starać się to zmienić ale i tak przegra. Nieważne czy dotyczy to miłości, diety czy zaangażowania w pracę, zaakceptujmy fakt, że jesteśmy w gruncie rzeczy pasażerami, obserwatorami tego świata, który wypełniony jest namiętnościami, pasjami, uzależnieniami. Nie ma ucieczki przed Przeznaczeniem ;)

Pozdrawiam.