Film był nudnawy - taka autotematyczna wypowiedź Almodovara o sztuce, o jej wartości w życiu i o tym, dla czego można ją poświęcić. Ogólnie, fragment filmu z Leną, który montuje na końcu Mateo, jest chyba najciekawszy. Nie podobała mi się postać Leny - dziwna, niezrozumiała, etycznie dwuznaczna, rozmyta. Po Volverze miałem nadzieję, że Penelope dostanie kolejną rolę silnej kobiety, a tu taka średnia postać. Momentami może się film podobać, ale raczej kino dla koneserów i fanów Almodovara. Dla mnie 6/10
podzielam Twoją opinię...Tylko Penelope Cruz sprawiła ,że zdecydowałem pomęczyć się do końca...Poza tym to hiszpańskie "dzieło" , miało być filmem biograficznym Almodovara . Często filmy biograficzne nudzą, bo życie to nie film ( lub jak kto woli - nie bajka, chociaż film z definicji to właśnie bajka dla dorosłych)... Kino hiszpańskie, mimo że zostało okrzyknięte jako trendy, to mnie jednak ciagle rozczarowuje..