Od czasu Braterstwa Broni jest to film z najlepszymi scenami batalistycznymi. Bitwa to w ogóle audiowizualny majstersztyk. Ogólnie film jest świetny. 2 godziny w kinie zleciały naprawdę szybko. Aż szkoda, ze nie trwał co najmniej trzech godzin. Mam nadzieję, że za jakiś czas pojawi się dłuższa wersja reżyserska, bo miejscami widać, że przyśpieszano z akcją. Oczywiście jest też patos, ale przynajmniej nie ma w tle amerykańskiej flagi (i jest to superprodukcja bez murzyna wciśniętego na siłę ;) ). Jak najbardziej polecam - w moje gusta trafił idealnie.
O dziwo pasuje do roli. Przyłożył się do gry aktorskiej i wypada dość przekonująco - w końcu sierżant nazywał go "Łodyga" a dla reszty był ciamajdowaty i to widać na ekranie.
Ja fanem Garfielda nie jestem i po filmie zdania nie zmienię- jego rola to mix wszystkiego co zagrał wcześniej, wypada co najwyżej nieźle. Znacznie lepiej wypadają jego koledzy z jednostki i przede wszystkim Hugo Weaving (chyba najlepszy z obsady)
Hugo wystawiłem 10/10 , bo dla mnie to była najlepiej zagrana postać w całym filmie i wręcz zdziwiony jestem, bo średnia jego roli to 2,2/10 WTF?? Dla mnie obsada jest świetna, bo dominują australijscy aktorzy, a poza tym ja kino z Antypodów lubię, bo nawet przy wyświechtanym temacie czuć bezpośredniość i inne cechy zarezerwowane Hollywood.
Ale mi dałeś/dałaś do myślenia :D Czytam Garfield i się zastanawiam, o co chodzi? Po co gadka o kocie? :D:D:D Po chwili zajarzyłem, że o aktora chodzi :D:D
Dokładnie, wszystkie efekty specjalne to jakiś dramat.
Przypominało mi efekty ze spartakusa.
Te wystrzały z okrętów,,, te doklejone sztucznie w tle widoki. Oczy bolą.
Bohater grany przez Vince'a Vaughna miał chyba niekończące się zasoby amunicji ;) Trochę to raziło, ale dla równowagi Smitty przeładowywał :D
Mnie najbardziej raziło jak nacierający Japończycy w ogóle nie strzelali, za to wycofujący się Amerykanie uciekali, strzelali i to jakże celnie. Był też rambo.. Jestem zawiedziony, film nie dorasta do pięt produkcji sprzed lat czyli "Szeregowiec Ryan".
Dodam jeszcze, że broń sierżanta w momencie holowania go na skraj klifu wydaje wyraźny odgłos ciężkiego karabinu maszynowego - mnie to okropnie raziło.
Dodatkowo nie lubię scen tak tłumnych kiedy jedni i drudzy nacierają na siebie niczym w średniowiecznych bitwach. Póki co lądowanie na plaży Omaha ze zdjęciami Janusza Kamińskiego jest nieosiągalne pod względem scen batalistycznych.
Porównując oba filmy to może jedynie Vaughn doścignął w drugoplanowej roli Toma Sizemore'a. Wszystkie inne aspekty może nie daleko, ale jednak w tyle za "SpR". I nawet nie chodzi o to, że teatr wojenny w Europie podczas II w.ś. wydaje się tematem zgrabniejszym do opowiedzenia/sprzedania.
Generalnie Garfield do momentu "powąchania prochu" mnie nie przekonywał. Całe tło w postaci jego przekonań/religii wyglądało w filmie nieco przerysowane. Pierwsza połowa filmu zresztą wydaje się odstawać znacznie od drugiej "batalistycznej". Wątek romansu "kiss me and you'll see" jest drętwy (w porównaniu chociażby z trójkątem Affleck, Beckinsale, Hartnett). Ratuje ją nieco świetny Vaughn i przyzwoity Weaving.
Druga część to już typowa sieczka czyli konkurs na najbardziej zdeformowane ciało na polu bitwy. Flaki, kończyny, szczury, flaki, oczodoły, flaki... i gdzieś w tym wszystkim 10 minut (?) Garfielda wyciągającego kolegów z pola bitwy. Sporo w komentarzach pisano (słusznie) o niekończącej się amunicji, środkach opatrunkowych, wodzie.... Jeśli ktoś oglądał wyprodukowany przez Spielberga i Hanksa "Pacyfik" to "Przełęcz..." nie rzuci, a przynajmniej nie powinna rzucić, go na kolana. Pojedyncze sceny też nie wytrzymują starcia z innym filmami gatunku jak chociażby zwarcie obu stron w porównaniu z atakiem we mgle w "Cienkiej czerwonej linii". No i muzyka... niestety, ale mocno przeciętnie. Wiem, że Zimmer nie z każdym chce pracować, ale jednak Rupert Gregson - Williams a Harry Gregson Williams... nazwisko się zgadza, ale dorobek... może jednak robić muzykę do "Sezonu na misia...".
Podsumowując... dobry film, świetna historia, ale do klasyków chyba mu brakuje.
nie oglądająć haksoła jeszcze, ale przecież eastwood jak nie przynudzał w swoich filmach o iwo jimie oraz pacyfic zwłaszcza tymi odcinkami o peleliu i okinawie ładnie pokazały, że mozna stworzyć genialny klimat, a obraz bitew na pacyfiku wcale nie wydaje się mniej ciekawy (a na pewno latwiejszy do pokazania) niz Europejski TDW. Nie ma tyle czołgów i wojna jest mało dynamiczna, ale kto to potraił dynamizm wielkich bitew dotychczas pokazać na tle wojny w europie ostatnio? Attenborough w One Bridge too Far? A obecne filmy na poziomie starc plutonów czy kompanii wiec i tak przedstawiają wojnę piechoty, a jak nie przedstawiają, to psują obraz wojny jak Furia.
Czemu na takim poziomie obrazowania wojny (starcia niewielkich oddziałów piechoty) Pacyfik jest mniej ciekawy niz Europa?
Jeśli chodzi o dynamizm to na pewno "The longest day", ale to 1962 rok, może Patton.
Wydaje mi się, że wojna w Europie ze względu na różnorodność pół bitewnych jest bez wątpienia ciekawsza. Normandia, Włochy (Sycylia), Francja (Ardeny), Holandia, Niemcy, niebo nad Wielką Brytanią. Nawet Red Tails gdzie akcja dzieje się nad Rumunią. Mam wrażenie, że wojna na Pacyfiku była przez długi czas powodem do wstydu dla Amerykanów (najpierw, że dali się skopać, później ze względu na jej często nieludzki wymiar, wreszcie ze względu na Hiroszimę i Nagasaki). Chyba dopiero Pearl Harbor odczarowało klimat. Przez mniejszą ciekawość rozumiem odbiór widza... II w.ś. w Europie "sprzedaje się" moim zdaniem lepiej. Naziści okupują kontynent, wszyscy walczą przeciwko nim... pozostaje wybrać ładny zakątek i kręcić. Daleki wschód to zwłaszcza po Midway żmudne nomen omen pacyfikowanie wyspy po wyspie, które bez dobrze napisanych ról bohaterów się nie sprzeda. Poza tym ile można.... oglądałem Hacksow i cały pomysł Gibsona na scenę bitewną to jedna wielka sieczka.... filmowy wojenny tatar. Ile historii można opowiedzieć na tej samej bazie, zwłaszcza w filmie. A Europa miała tyle różnych potyczek, tyle bitew, tyle kampanii, że jeszcze długo będzie źródłem powstawania nowych produkcji vide Dunkierka Nolana.
przekonany:)
Nom Ouistram jest świetnie zrobione, ale to było ile, 60 lat temu. A teraz tylko piechota i piechota i nic wiecej.
W każdym razie pozdro!
Dobrze napisane. Generalnie spodziewałem się o wiele więcej. Czegoś między Pasją, a Cienką czerwoną linią Malicka. Widać, że techniki nie stracił, a nawet rozwinął. Ale to ledwie kino proste, efektowne, nieskalane jakimś głębszym zamysłem i nic więcej. Takie waleni kamerą przez łeb. Może tak powinno być?
100% racji, masz u mnie zimne piwo za tą wypowiedź. Film w całym rozrachunku dobry i tylko dobry, natomiast same sceny batalistyczne wypadają bardzo przeciętnie
W filmie nie pokazano także kwestii załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych przez głównych bohaterów co nie oznacza tępa dzido, że to nie miało miejsca. Rozumiesz już?
Jeśli nie potrafisz wypowiadać się bez używania argumentów pozamerytorycznych (szczególnie obrażania mnie), to najzwyczajniej do mnie się nie odzywaj, bo ja nie będę tego czytał i jedynie stracisz swój czas. Co do merytorycznej części twojego wpisu, to mam nadzieję, że nadal mówimy (i porównujemy) filmy o tematyce wojennej. W filmie wojennym nie oczekuję, że będzie można policzyć każdy wystrzelony pocisk, ale jednak zmontowania filmu tak by nie karykaturował sztuki wojennej. W tym aspekcie porównywanie chociażby do "Szeregowca Ryana" uważam za nieporozumienie (gdzie motyw przeładowania broni chociażby w scenie desantu jest przedstawiony co najmniej kilka-kilkanaście razy). Jeśli będę oglądał film o tematyce problemów gastrycznych, to nieukazanie "załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych" uznam za wadę, a czego nie będę robił w odniesieniu do komedii romantycznych (pozdro dla fanów filmu "To tylko seks"). Chociażby w filmie "Miasto Gniewu" problemy tej natury zostały przedstawione (ojciec jednego z policjantów) i to uważam za uczciwe podejście. Tutaj mamy wojnę, to i oczekuję uczciwego przeładowania broni, chociaż raz na 500 pocisków. Rozumiesz już?
Film na poziomie Szeregowca Ryana, kapitalne sceny walki, a sam film wciąga. Byłem zdziwiony ilością kobiet i zakonnic na tym filmie :), ale chyba nawet im się podobał
Ja nie znałem fabuły tego filmu, to widok tych zakonnic mnie na początku zdziwił, ale jak się okazało, że główny bohater to bardzo religijna osoba, to wszystko było już jasne.
hahaha chyba mają zaliczyć obowiązkowy seans bo za nami dziś siedziało pięciu zakonników :D
Gibson stworzyl "Pasje" na ktora zakonnice i zakonnicy(nie mowiac o zaganianych do kin uczniach religii), walili pasjami...Wiec teraz nawet jak Gibson nakrecilby porn...!tez by wpadly
No chyba żartujesz. Czy ty oglądałeś ten film?
Wszystkie efekty specjalne to jakiś dramat.
Przypominało mi efekty ze spartakusa.
Te wystrzały z okrętów,,, te doklejone sztucznie w tle widoki. Oczy bolą.
a wyborcza dała 3 gwiazdki, taka to gówniana gazeta, u nich tylko patologia jest w cenie, taka polityczna poprawność, sprawdzam ich oceny od lat
Widać, że ocenione przez pryzmat politycznej poprawności. Bardziej niż żałosne... Na zachodzie większości krytykom się podoba, nawet weterani są zadowolenie twierdząc, że dla nich to bardzo realistyczny obraz...
To jest forum matolki. Duzymi literami: FORUM. Kazdy tu pisze swoje zdanie BEZ pytania dzieciaki...
Zachwycacie sie tym cienkim filmem jakbyscie niewiele w zyciu widzieli... co chyba sie zgadza. Pewnie nowym Mad Maxem tez sie zachwycacie LOL :)
Do Pacyfiku, Kompani Braci czy Private Ryan ten film nie ma w ogole startu, nie ta liga - to ckliwo/placzliwy gniot, a sceny batalistyczne nawiazuja raczej do Commando... sceny tak nieprawdopodone, ze szok, a Japonce zachowuja sie jak barany... bo czemu nie :)
Idzcie juz spac, po dobranocce juz.
Przecież, ja zgodziłem się z Twoim zdaniem. Nawet jak znajdziesz mój post dotyczący filmu czy komentarz do oceny są zgodne. Film to dno, i współczuję tym którzy porównują do klasyków gatunku.
pogubiliście się panowie. Wspaniały film - inny od tych popularnych serialików dla ....
sceny nieprawdopodobne? polecam więc do zapoznania się, np. https://naekranie.pl/aktualnosci/przelecz-ocalonych-prawdziwa-historia-byla-bard ziej-absurdalna-1359703 dla mnie świetny film a wypowiedzi "bohaterów" na końcu dodały mu tylko autentyzmu.
Mad Max to świetny film akcji, doceniony jak świat szeroki i głęboki, pomijam już ilość statuetek, które zgarnął.
@Jendrek1979
Dokładnie, sceny batalistyczne są żałosne jak na film, który ma ambicje na "poważne" podejście do tematu. Przesadzone i przekombinowane. W Szeregowcu Ryanie flaki na wierzchu i wołanie matki szokowało, a tutaj masz to co 3 sekundy i po minucie rusza Cię to jak kolejny roman Ridża Forrestera.
Dla nich w filmie wojennym musi być penetracja doodbytnicza między dwoma pedałami, wtedy film jest genialny, ma 8 gwiazdek, albo zwolennik PO bije zwolennika PIS wtedy jest 10 gwiazdek. Ale jaka patologiczna gazeta, takie patologiczne oceny.
Dziwne, ja nawet faktu, że nie ma żadnego Afroamerykanina w filmie nie dostrzegłem. A dlaczego miałby być skoro w czasie II wojny światowej jeszcze w wojsku istniała segregacja rasowa i biali nie ćwiczyli z czarnymi? To jest akurat powód do wstydu dla armii amerykańskiej.
Dlatego właśnie jak najbardziej film odpowiada tamtejszym realiom, które coraz częściej są dla potrzeb filmowej poprawności politycznej naginane.
Był jeden. Chyba operator KMu na Shermanie w scenie kiedy kompania Dossa obserwuje transport zwłok z przełęczy.
Bez przesady. Za duzo patosu. Zbyt amerykanski. Momentami nudnawy, dluzyzny. Glowny gra jedna mine i generalnie wyglada jak wiecznie usmiechniety mlody Roger Federer.
Co do scen batalistycznych okey, ale znow d... nie urywa - duzo lepsza Kompania Braci, Szeregowiec Ryan czy Pacyfik.
Generalnie 6,5/10.
Też byłem w ostatni weekend i jest oczarowany, rewelacyjny film, zresztą takiego sie też spodziewałem bo jestem fanem jego filmów, to absolutnie jeden z najlepszych i obecnie reżyserów. Świetny aktor teraz jeszcze lepszy reżyser. Po seansie wszyscy jak wychodzili komentowali ze świetny film. Długo czekałem na powrót Gibsona na stołek reżysera. Czapki z głów dla producentów że zaufali Gibsonowi teraz będą mieć to wynagrodzone. Film na medal !!