Każdy tutaj trochę z każdym pogrywa. Sebastian z ekipą filmową, policja z Sebastianem, potem on z policją, a nawet zakładnicy ze swoim oprawcą, z którym zżywają się w pewien sposób rodem z syndromu sztokholmskiego, by w końcu to reżyser zabawił się z widzem. Dla mnie bomba. Ciekawy obraz psychologiczny i gra na najprostszym odruchu człowieka jakim jest strach. Sebastian to symbol. Ostatecznie nie dowiadujemy się, co takiego chciał przekazać fikcyjnym odbiorcom telewizji. Jego przekaz miał dotrzeć do nas, do realnych widzów. Według mnie film jest prosty, a przy tym bardzo naładowany emocjami. A Bartosz Bielenia to geniusz. Gra aktorska, mimika, a nawet ta hipnotyzująca fizjonomia. Ja nie mam uwag. Takie polskie filmy lubię. Konkret, a przy tym ładna symbolika, którą można wyczytać z samej mimiki aktorów.