W filmie widzimy jak młoda potahontas ma problem z upolowaniem królika ale jest dzielna i ma pragnienie.... I tu możemy stwierdzić ze podswiadomość i jej potęga i robi cuda (tu piszę bardzo serio). I tak mała potahontas powoli ale jednak staje się "kosiarką". Arnold może czuć sie zawstydzony... Młoda nie tapla się w błocie, znaczy się tapla ale jednak znajduje sposób na predatora w postaci farmakologii naturalnej. 300 lat przed naszym Arnim :), który tapla sie w błocie jak jakiś skaut a to podobno elita US Army była... Im dalej w las tym bardziej należy wyłączyć mózg i wesoło zaśpiewać Hey Hey USey... I tak nasza mała pocahontas z niezdarnej dziewczynki staje sie komandosem z Seals a dalej.... a dalej rozwala naszego kosmitę... Ale zanim rozwali naszego kosmitę okazuje sie ze by sie nadawała także na inżyniera ( o przepraszam marksistów) na inżynierkę MiT . Dziewcze rozpracowuje hełm celowniczy naszego predatora i zastawia pułapkę. Tu widziałbym szkołę Rambo. Nasz predator z biegiem filmu staje sie taki jakiś nieporadny ale sądzę ze chodzi o to że nie bije się dziewczyn.... I tak na końcu sam sie eksterminuje.... Morał jest tego taki aby nie spisywać ludzi na straty i w nich wierzyć bo mogą mieć wspaniałe osiągniecia (i tu też bez drwiny)