Większość z Was czepia się końcówki. Ja też kibicowałam Sheltonowi i byłam smutna i zła kiedy umarł ale pomyślcie przez chwilę, musiało się to tak skończyć. Dla niego jedynym celem było odegranie się na systemie, po osiągnięciu celu nie zostałoby mu nic. Stracił ukochaną rodzinę, zabił jej morderców; myślę, że nawet gdyby przeżył to by popełnił samobójstwo. Okey, dla mnie też to było niewiarygodne, że Nick go przechytrzył le po prostu film nie mógł się skończyć wysadzeniem ratusza bo Clyde po drodze za bardzo przegiął. Zakończenie nie mogło być inne chociaż do końca byłam za Sheltonem. Chyba musiałby kręcić to Tarantino żeby przeszło to, że zabił wszystkich i odszedł z uśmiechem zadowolenia ale to nie ten typ historii.