Przed seansem sądziłem, że czeka mnie kolejny gówniany hollywoodzki remake z masą tandetnego CGI, tymczasem okazało się, że rzecz jest naprawdę przyzwoitym produktem, w rozsądnych proporcjach mieszającym horror z komedią. Pomysł z umieszczeniem akcji w Las Vegas - pycha. Ostało się tu nawet trochę z klimatu lat 80-ych, co też było dla mnie bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Największym jednak pozostaje rola Farrella, który do tej pory zawsze działał na mnie odpychająco, a tu idealnie wręcz wpasowuje się w konwencję. Najsłabiej wypadają zaś partie końcowe - kiczowatych efektów z komputera zabraknąć oczywiście nie mogło i w finale nieco za bardzo już się panoszą po ekranie. Gdyby nie ten mankament, ocena na pewno byłaby wyższa.
Ocierał się o kicz, ale mile mnie zaskoczył. Wyszła udana hybryda dwóch skrajnie odmiennych gatunków komedii i horroru. Świetne zdjęcia i muza, do tego zgrabnie zagrany, przyjemnie się ogląda. Oczywiście należy mieć na uwadze, że to nie jest horror tylko z przymrużeniem oka potraktowany film przygodowo-fantastyczny. Dałbym nawet 8 ale też uważam , że przesadzili z komputeryzacją efektów i zostaje przy 7/10