No jestem pełna podziwu, niemal wyrósł mi z zera na 'bohatera' ;]
A jeśli idzie o sam film, hipnotyzujący, czyli w punkt. Temat muzyczny, a w zasadzie cały soundtrack, jak najsłodszy nektar, tylko że gorzki hah (choć Darude - Sandstorm w scenach z klubu cholernie wybija z klimatu, tych którzy kiedyś wcześniej widzieli 'Brud' wręcz rozwala haha). Kilka obrazów przemówiło z wielkich liter. Ogólny przekaz zatrzymał, choć niemal 100 minut filmu w dialog nie jest bogate. Satysfakcjonujący jako całość, myślenie uruchomione. Ale Scarlett to się nie nagrała, takie aktorstwo to i ja mogłabym spokojnie uprawiać. Ocena między 8 a 10, czyli 9? Pora porównać z literackim pierwowzorem.