Gdy oglądałam "Pluton" pierwszy raz, wkurzał mnie Sheen, który kojarzy mi się z jakimiś hotszotsami i innymi komediami. A ten film z założenia miał być poważny. Teraz jednak, za drugim razem, przypatrzyłam się dokładnie aktorstwu, mniej uwagi poświęcając fabule. Muszę do pewnego stopnia zrehabilitować Sheena, i bić brawo dla Willema Dafoe - świetna rola.
Historia nadal poruszająca, dobra obsada, rzetelny reżyser. Tylko Hansa Zimmera brakuje :)