Przygodny seks, transwestyci, homoseksualizm, bezrobocie, przemoc, skorumpowanie. Brooklyn to paskudne miejsce, w którym paskudni ludzie walczą o każdy haust powietrza, szklankę alkoholu i stosunek. Parada zdegenerowanych postaci przechodzi miastem dzień w dzień. Jednak to raczej pocztówka z upodlonego Brooklynu, notka z minionej historii o zezwierzęceniu człowieka. Nie daje tak po mordzie jak współczesne i bliskie mi filmy, które rzeczywiście przekraczają pewne granice, a przy tym pokazują brutalną prawdę - Gruz 200 czy filmy Smarzowskiego. Są one o tyle bliżej, że opowiadają o rzeczach z naszego słowiańskiego podwórka. Zachodni świat to jednak nie mój problem. Co więcej, wielokrotnie pokazywano tego typu miasta przeklętych i zniszczonych.
Niemniej doceniam za namacalną pogardę człowieka . świetny rys społeczny. Mógł być czymś więcej, ale chyba za dużo bym chciał.
PS: J.J. Leigh to nie mój typ urody, ale zrobiła w tym filmie genialną robotę jako blachara. Jakkolwiek to brzmi :D