Ogólnie wrażenia na plus - dobrze zagrany i trzyma w napięciu. Ale kilka przesadnie ckliwych scen trochę psuje efekt.
Retrospekcja ze słoniem słonia - nie mamy przesłanek, że młody Michael był specjalnie przywiązany do zwierząt. Tymczasem nagle dostajemy bardzo sugestywną scenę jego rozpaczy po odstrzeleniu zwierzęcia. Ten filtr z przesyconymi kolorami i nachalne zbliżenia to tani chwyt.
Śmierć Michaela - Greenwood jeszcze tego samego dnia praktycznie nie znał pacjenta, a teraz wręcz teatralnie przeżywa jego zgon. Lekarz tak łatwo przywiązujący się do pacjentów jest zwyczajnie postacią nierealistyczną. Cała scena trochę za długa i "rozpłakana". Doktor mówi też, że Michael uczynił go wolnym. Znaczy w jaki sposób, co konkretnie zrobił?