Refleksje po obejrzeniu wczoraj:
- film idealnie wpasowywuje się w klimat filmów wyświetlanych dla młodszych klas szkół średnich podczas matur - znowu poczułem się jak 3-klasista w kinie na właśnie takim filmie
- film z gatunku "przeczytaj najpierw książkę", czyli tutaj zapewne biografię J. Piłsudskiego, w przeciwnym razie połowa scen będzie stanowić zagadkę a postaci pojawiają się nagle i giną bez śladu
- film bardzo teatralny, właściwie teatr telewizji, czy też raczej kina, teatralne dialogi, emocje, praca kamerą. Siedzi się jak w teatrze w dalszym rzędzie.
- film wpisujący się w dobrze znany kanon filmów ze scenami walk i wybuchów bez specjalnych efektów specjalnych
- film, w którym nigdy nie ma ładnej pogody i nawet wnętrza są jakieś takie zamglone a śnieg pada w każdą stronę jak pierze
- film, w którym budynki wyglądają na historyczne, gdyby nie fakt, że trawa wygląda na przystrzyżoną kosiarką a ulice i chodniki są czyściutkie
- film idący na przekór wszystkiemu, czego kinematografia nauczyła nas dotąd na temat dynamicznego pokazywania scen ucieczek
- film przyzwoity - poziom nagości prawie 0, burzliwe życie miłosne Marszałka nie takie burzliwe
- film, który nakłania do postawienia odważnego pytania: jakim cudem odzyskaliśmy niepodległość a wyjaśnia dlaczego trwało to tak długo, ilustrując chłopa na wsi dostającego w pysk od wyzwalającego go wojska, które zjawia się znikąd w kupie i wyważa mu drzwi do chałupy