Pewna scena zwróciła moją uwagę, wydaje się, że jest totalnie oderwana od wszystkich innych wydarzeń w filmie. Chodzi mi o ostrzeżenie ziomeczków z auta, którzy zaczepiają Patersona w czasie bodajże wtorkowego (drugiego) spaceru z Marvinem. Ostrzegają go o złodziejach rasowych psów.
Czy ktoś ma jakieś ciekawe przemyślenia, dlaczego taka scena się pojawiła i co autor miał na myśli? Tylko zasygnalizowanie problemu jaki istnieje naprawdę czy tkwią w tym jakieś głębsze intencje?
Jarmusch opowiadał że dodał tę scenę aby widzowie wyczekiwali w filmie czegoś co finalnie i tak się nie wydarzy - że pies zostanie ukradziony. Podobnie jak ze snem Laury o bliźniaczej ciąży. W typowym hollywoodzkim filmie na końcu pewnie okazałoby się że jest w ciąży z bliźniakami. A u Jarmuscha, jak w życiu, nic takiego się nie dzieje :)