I'm a cage in search for a bird. Odnoszę wrażenie, że film ma konstrukcję powieści F. Kafki. Jest zlepkiem banalnych alegorii i symboli, które pozornie skrywają głębszy sens. Irracjonalna historia z banalnymi bohaterami, która ma być pożywką dla potencjalnych prób interpretacyjnych.
Wszyscy piszą o symbolizmie, ale nie potrafią podać ich znaczenia. Moim zdaniem jest to film, który celowo nie ma żadnej treści.
Pochwała codzienności? Nie wygłupiajcie się...