Monotonia, nuda, gadanina i "wierszoklectwo". Pierwsze skojarzenie to "dzień świstaka", tylko że tamto to komedia a tu filmik obyczajowy/paradokumentalny. Tam tylko dzień był ten sam, tu jest utrwalony schemat, rytuał dnia. Skąd wysokie oceny? Nie mam pojęcia. Fabuła, zdjęcia, gra aktorska – wszystko marnawe, sztuczne, nijakie; za wyjątkiem psa (zakasował wszystkich, Oskar się należy). Obejrzałem aż 1,5 godziny, na końcówkę już nie miałem ochoty.