ogólnie film jest jak najbardziej słuszny i poprzez mocne sugestie dobrze ukazuje całe zło nielegalnego handlu bronią, jednak - jak to we współczesnym Hollywood - lewicowe akcenty (w tym przypadku tylko w ostatnich minutach filmu) są nieodzowne i moim zdaniem konkluzja podstawiona przez autorów w końcówce zdecydowanie ujmuje wartości tego obrazu - w jednej minucie cała wina za obrazowany proceder zostaje zrzucona na rządy U.S.A., U.K., Francji, Rosji i Chin, a nielegalni handlarze bronią są jakoby tylko narzędziami w ich rękach. oj, coś ciężko jest mi uwierzyć, żeby prezydenci Stanów czy też Wielkiej Brytanii (premier, królowa???!!!) dostarczali broń afrykańskim gangom mordującym ludność cywilną... zalatuje tu d***kratyczną lewizną, której absolutną kwintesencją jest zakłamany Michael Moore, twórca Fahrenheita 9/11... aż przykro, że Hollywood paradoksalnie jest ANTYAMERYKAŃSKIE i zwłaszcza antyrepublikańskie, czemu nadwyraz często daje dowody!