Myślałam, że to pierwsze spotkanie Le Gris i Marguerite pokażą jeszcze raz w rozdziale z jej perspektywy, że będzie może mniej przyjazna i rozmowna. Zastanawia mnie, że brakowało mi tej sceny z perspektywy kobiety. Chyba nie najlepiej to o mnie świadczy. Też nie do końca mi się podobało, że postać Carrouges'a był w jej rozdziale pokazana tak grubiańsko, bez cienia pozytywnych cech.
Ogólnie film bardzo dobry, świetnie zagrany, wciągający, nakręcony z rozmachem, daje do myślenia.
A sama forma z podziałem na rozdziały skojarzyła mi się trochę z filmami "Zniknięcie Eleanor Rigby". To już taka dygresja.