wpisz wymaluj to co dzieje się obecnie w społeczeństwie i mediach (tylko w wykonaniu władz a nie kosmitów).
Ciekawe... Bo dla reżysera punktem wyjścia była obserwacja USA pod rządami Reagana...
A ten wyskoczył jak Filip z konopi. Zacznijmy od tego że film opiera się na opowiadaniu Ray'a Nelsona "Eight O'Clock in the Morning" z 1963. To że Carpenter osadził akcję w czasach Reagana to zupełnie inna sprawa. Nie zmienia to faktu, że film jest o tym o czym napisałem na początku.
Żadna "zupełnie inna sprawa", bo sam reżyser wyraźnie określił, że chodziło mu o krytykę rządów Reagana. To, że Tobie film kojarzy się nie całkiem z tym samym, to już inna para kaloszy... ;)
Filipem nie jestem, konopi też brak.
chodzi pewnie pseudo.. o to, ze przekaz filmu jest ponadczasowy. reklamy teraz piora mozg bardziej niz kiedys, politycy tez.
widzisz niektórzy mogą zrozumieć to od razu, niektórzy (jak hauser) wymagają łopatologicznych wyjaśnień
Z podobnych tematycznie filmów zainteresowanym polecam polski obraz http://www.filmweb.pl/film/Wojna+%C5%9Bwiat%C3%B3w+-+Nast%C4%99pne+stulecie-1981 -11757
Heh, zgadzam się, film robi wrażenie,tym większe ze ludzkość zmierza w tym kierunku. Kto wie, co by było, jakby takim okularkami spojrzeć na Tuska,Palikota, Napieralskiego, Pawlaka, Kaczyńskiego...A wracając do filmu to dałem 9/10, gdyby nie pewne małe niedopracowania dałbym 10.
Chłopie, do patrzenia na wymienionych przez Ciebie osobników nie potrzeba żadnych okularków, jacy oni są to zobaczył by nawet Stevie Wonder (choć on akurat nosi okulary, nie wiem tylko czy widzi przez nie kosmitów), ja to bym nawet wolał, żeby oni wyglądali jak ci z tego filmu, było by o wiele sympatyczniej i uczciwiej.
No nie trzeba okularów, a jakoś debilny naród nie dostrzega tych iluminackich marionetek i powolnego (choć w ostatnich miesiącach niesamowicie przyspieszonego) wprowadzania NWO.
A no widzisz, to jest właśnie potęga totalitarnej propagandy, z którą pojedyncze, małe, szare jednostki nie mają żadnych szans i którą obserwujemy codziennie we wszelakich mediach i która odnosi większe sukcesy jak Novak Djoković, Marit Bjorgen i FC Barcelona razem wzięci. Sad, but true.
Zgadzam się w 100%. Pytanie po co Hollywood (czyli narzędzie masonów) miałoby produkować na siebie "bicz". A no po to, żeby dziś takich ludzi jak Icke czy Alex Jones wyśmiewali publicznie, że się naoglądał "głupich filmów". Spoko... szatan nie ś;i i w swej manipulacji jest dla człowieka niedościgniony.
Wydaje mi się, że kiedyś było troszeczkę inaczej i reżyserzy mieli w większym stopniu wolną rękę, zwłaszcza Ci ze znanym nazwiskiem.
Szczerze wątpię... Całe Hollywood jest tworem Rockefellerów i Rothschildów (a jak ktoś zacznie mi paranoję wciskać to niech poszpera po wytwórniach, do jakich należą firm, a te do jakich i tak w górę - dochodzimy do kilku rodzin) i od początku miało jasny cel. Nie sądzę więc, żeby działało na zasadzie "Róbcie sobie co chcecie, a za kilka lat zaczniemy już kręcić to co my chcemy". Zwłaszcza, że film z '88, czyli wcale nie początków show(er)biznesu.
Rzecz w tym, że gdy ktoś wyrobi już sobie mocną pozycję w Hollywood, a co za tym idzie zdobędzie również ogromne pieniądze to może sobie pozwolić na większą swobodę działania. Tak było Z Carpenterem w latach '80, nakręcił wtedy kilka wielkich, kasowych hitów i mógł sobie właśnie pozwolić na stworzenie filmu, który jest tak na prawdę krytyką rządów Reagana (o czym jest mowa na początku tej dyskusji). Podobnie obecnie czyni George Clooney, który prócz produkcji głośnych, komercyjnych przebojów w rodzaju trylogii Ocean's... tworzy też filmy z nieco głębszym przesłaniem jak Good Night and Good Luck, który jest metaforą rządów Busha i filmową odpowiedzią na próby uciszenia jego niepoprawnych politycznie poglądów, przez władzę.
Masz rację, ale chodziło mi bardziej o to, że wcale niekoniecznie twórcy filmów w Hollywood zawsze muszą być sterowani przez kogokolwiek, o to, że czasami mają swobodę działania i mogą robić to co chcą, a mniej o to co nimi powoduje/ jakie są ich interesy z politycznego punktu widzenia. W omawianym tutaj przypadku Carpentera myślę, że stworzył dokładnie taki film, na jaki sam miał ochotę.
Tak na marginesie to pisząc słowa: "mogą robić to co chcą" od razu mi się przypomniał kawałek Pana Kazimierza: "Wszyscy artyści to prostytutki, w oparach lepszych fajek, w oparach wódki..." i trudno mi się z tym nie zgodzić, to tekst ponadczasowy i bez wątpienia międzynarodowy również :-)
Taki Clooney sam jest sobie panem, w tej chwili, ale wcześniej przez długie lata ktoś mu musiał pozwalać na zrobienie takiej pozycji i takich piniendzy, jakie zrobił, a co do tego nie ma dwóch zdań - to piniendz rządzi tym światem, bez piniendzy nie możesz nic.
Zgadzam się. Ten film to krytyka kapitalizmu i propagandy sukcesu. Na początku główny bohater wierzy w swój kraj, ale później zaczyna zauważać że istnieje masa ludzi poniżonych przez system. Kiedy zakłada okulary nie ma już żadnych wątpliwości, że wszystko co go otacza jest kłamstwem. Bardzo dobry film i świetnie przedstawiona obserwacja.
Przez dwa dni ostatnie śledziłem co piszą o NWO że to masoni i iluminaci a niektórzy że to nawet jak w tym filmie kosmici (reptilianie) ale nie wiadomo jak jest naprawdę dużo różnych rzeczy jest w internecie ale nie należy wszystkiemu wierzyć. Ale zawsze miałem wrażenie że czegoś brak w moim otoczeniu lub że coś jest nie w porządku.