Według mnie czegoś tutaj brakuje i czegoś jest nad wyraz. Klimat jest utrzymany, choć Obcy już nie jest tak przerażający jak w poprzednich częściach. Cała ta religijna otoczka + wątek romansu złamał ogólną oprawę poprzednich części, jednak według mnie trochę na minus. Śmierć poszczególnych bohaterów nie była tak widowiskowa, brakowało mi obcego zaczepionego wokół twarzy, wypruwającego się z wnętrzności (no dobra, był pies, ale jakoś tak po macoszemu zobrazowane) i następnego obcego- dlaczego tylko Ripley nosiła w sobie nowy zarodek? Generalnie nie była to zła część, było trochę akcji, klimat jako taki był, ale to jednak nie ten obcy co wcześniej. Nie mniej polecam.