Ze świnką morską to jest tak, że ani to świnka, ani morska. Natomiast Obcy Jeunet'a to tak naprawdę ani obcy, ani Jeunet w dobrej formie. Tak jak pomieszać wyśmienity dżem truskawkowy, ze świetnymi ogórkami kiszonymi. Tak jak to przynajmniej widzę i trochę mi szkoda, że z takiego mariażu świetnej serii z niebanalnym reżyserem wyszło coś mocno przeciętnego. Ja na Obcego wolę nadal patrzeć jak na trylogię, a ten film może być, ale wolę oglądając zapomnieć o tym, że to ma coś wspólnego z wcześniejszymi filmami o obcym czy choćby z "Miastem Zaginionych Dzieci".