PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=527261}

Notatnik śmierci

Death Note
4,4 32 854
oceny
4,4 10 1 32854
4,0 10
ocen krytyków
Notatnik śmierci
powrót do forum filmu Notatnik śmierci

Film jest niezły, powiem szczerze, że nawet mnie wciągnął w pewnym momencie. Aktorsko nie powala, ale nie razi. Historia jest ciekawa i całkiem zaskakująca, jest akcja, ogląda się przyjemnie. Tylko, żeby czerpać radość z seansu trzeba sobie pewną rzecz uświadomić: Nie oglądasz "Death Note'a". To tylko film fabularny, nakręcony z wykorzystaniem głównego wątku - notatnika. Z oryginalną historią znaną z mangi/anime nie łączy go nic, absolutnie nic poza:
a) faktem istnienia notatnika
b) wyglądem Ryuka
c) miłością Shinigami do jabłek
Light to nie Raito, Mia to nie Misa, Ryuk to nie Ryuk, L to nie L. Tylko przypadkowa zbieżność nazwisk, chwyt marketingowy.

Możecie potraktować to, jako historię, która działa się w alternatywnej rzeczywistości, ale nie ekranizację Mangi/Anime.
Kiedy już sobie to logicznie przetłumaczycie, możecie zasiadać do seansu i dobrze się bawić, bo kreacja L jest całkiem przyjemna. Nowy Ryuk, chociaż wygląda jak gumowa pacynka też daje radę. Ogólnie można obejrzeć te 1,5h z przyjemnością i całkiem nieźle się bawić :)

Jeśli oczekujecie aktorskiej wersji ukochanej historii to faktycznie czeka Was rozczarowanie. Nie są one nawet podobne.
Light jest raczej inteligentnym (choć nie genialnym) nieudacznikiem, bez sympatii otoczenia, nie lubiącym się z ojcem, niezbyt przystojnym. Taki typowy "hamerykancki" koleś z filmu o superbohaterach, którego wszyscy popychają, mieszkający w ruderze, z niepełnej rodziny, niezbyt ogarnięty życiowo i pakujący się w kłopoty. Nie do końca myśli o tym, co robi, nie analizuje, ot, dorwał notatnik i sobie pisze nazwiska(Raito był lubianym, popularnym i podziwianym uczniem. Poukładanym, ukochanym synem rodziców, przystojnym, ze świetlaną przyszłością. Zbrodnie popełniał na chłodni, według harmonogramu, tak aby każdy podjęty krok był ściśle zaplanowany - pierwszy "zgrzyt" fana anime)

L - wozi się limuzynami, lata po miejscu zbrodni, w błysku fleszy. Aparycją, mimiką i sposobem zachowania stara się jak może naśladować japońskiego Lawlieta, ale jest porywczy, nerwowy, niezrównoważony i generalnie zachowuje się jak autystyczne dziecko, nie do końca radzące sobie z samodzielnością. Co druga scena to trzęsące się z emocji ręce i krzyki. (Znany nam L był spokojny, wręcz przesadnie powolny, opanowany do granic możliwości. No i niestety, nie przypominam sobie jego zamiłowania do ściągania na siebie uwagi. Nigdy nie działał pod wpływem impulsu - kolejny facepalm fanów oryginału)
Mia - to zimna, wyrachowana dziewucha, zabijająca z zimną krwią i kalkulująca na zimno posunięcia (Misa, nie ukrywajmy, była głupią dziewczynką, trzpiotką, która działała pochopnie, naiwnie i niewiele zależało jej na władzy. Jedyne czego pragnęła to miłość Kiry, pozwalała sobą manipulować, wykorzystywać się z dziecięca naiwnością - no nie, znowu to nie to).
Ryuk - jest zły, bawi się ludźmi i czerpie wyraźną radość z ich poczynań. Namawia, wręcz zmusza Lighta do użycia notatnika, cały czas stoi za jego plecami i podsyca emocje, szantażuje, straszy. (Nasz kochany Shinigami, nie był ani zły, ani dobry. Był po prostu znudzony. Nie wtrącał się, nie pomagał, nie szantażował i nie namawiał - ot, dawał człowiekowi możliwość zabijania, prażył popcorn i podziwiał co się stanie. Nie wzbudzało to w nim większych emocji poza stwierdzeniem, że "ludzie są ciekawi")
Nawet sam notatnik nie działa, tak, jak znany z mangi. Dostajemy możliwość sterowania ofiarą przez 48h przed śmiercią, możliwość usunięcia jednego nazwiska poprzez spalenie, co niestety powoduje, że akcja filmu staje się trochę zbyt przewidywalna i prosta.

Jak sami widzicie - film "Death Note" niewiele ma wspólnego poza tytułem z mangą "Death Note", ot, taka luźna wariacja i tak go trzeba traktować. Inaczej szykujcie się na rozczarowanie, a nie na dobrą zabawę.
Myślę, że niepotrzebnie nadmuchano bańkę oczekiwań. Każdy z nas, fanów, z niecierpliwością wyczekiwał ekranizacji ukochanej mangi. Nagle, gdy przyszło co do czego otrzymaliśmy całkiem inną historię, inny film i czujemy się oszukani. Gdyby sprawa była od początku postawiona jasno i klarownie - produkcja jest wariacją czerpiącą z popularnej historii, nie byłoby tylu rozczarowań i negatywnych opinii.

ocenił(a) film na 6
Veleha

Ah, zapomniałabym. Abstrahując od fabuły, przez cały film miałam w głowie jedna myśl: kto do jasnej tworzył soundtrack? Najgorszy dobór muzyki z jakim się spotkałam.

Veleha

soundtrack był momentami wręcz b. dobry.

Veleha

W ogóle lepszym pomysłem byłoby zrobienie alternatywnej historii, gdzie notatnik trafia do zupełnie innej osoby. Inni bohaterowie, inny shinigami, inny kraj akcji.

ocenił(a) film na 5
Veleha

Dziękuję Ci nieznajoma, oszczędziłaś mi pisania podobnego tematu do Twojego, w którym chciałem opisać to w ten sam sposób co ty. Nic dodać nic ująć (może poza tym jednym punkcikiem, bo wg mnie 5, ale to moja ocena) świetnie napisane i bardzo dobrze wyjaśnione. Cieszę się, że znalazł się fan m/a, który ma otwarty umysł, a nie zamknięte w małym sześcianie stwierdzenie "tego nie było w m/a (niepotrzebne skreślić), tego tez nie było, a to wyglądało inaczej, a gdzie jest tak scena, eeeee to jest do d...". Żal mi, że tacy ludzie zaniżają ocenę dając 1, bo nie wiedzą czym różni się adaptacja od ekranizacji.
p.s. wierzę, że kiedyś przypadkiem mienimy się gdzieś na ulicy i dostrzegę ten błysk inteligencji w Twoich źrenicach. SERDECZNIE POZDRO !!!

69tnt69

Ja to od razu traktowałem jako oddzielny twór i co? Nie trzyma się kupy. Przede wszystkim przez scenariusz. Po pierwsze jest nielogiczny i nie trzyma się tego co sam zakłada. Przez pierwsze minuty mówią nam jaki to Light jest inteligentny. Jak zachowuje się później? Jak kompletny idiota. O L mówi się nam, że jest genialnym detektywem, nie ulega emocjom i w ogóle. Co się dzieje potem? Lata z pistoletem po mieście. Skoro chciano zrobić głupszego Lighta, ok, nie miałbym problemu. Tylko, że to MUSI być konsekwentne. Po drugie scenariusz nie daje się rozwinąć wątkom przez co tak naprawdę nic w tym filmie nie przykuwa uwagi. Romans? 5 minut i wątek załatwiony. Odkrycie tożsamości Kiry? Bardzo szybko. Nie ma wątku, który byłby w stanie zainteresować, bo zanim to zrobi po prostu się kończy. Z tego wynika też trzeci błąd scenariusza, relacje między bohaterami. Nie ma ich... są budowane w ciągu minuty, a między bohaterami brak jakiejkolwiek chemii.

Skoro scenariusz nie działa może da się traktować ten film jak horror klasy B? Nie, bo nic tu nie straszy, a brutalności jest za mało dla wielbicieli gore.

Może Cie zaskoczę, ale ja uważam, że mógłby nawet brać jeszcze mniej z anime. Dlaczego? Bo to co ten film brał było wykorzystane całkowicie bez sensu. Po co próbować nieudolnie nawiązywać do jakiejś postaci skoro nie pasuje to do filmu? Tylko musiałaby to być jednolita wizja. Tu jej nie ma. Film nie ma ani sensu, ani nie jest dobrą rozrywką.

ocenił(a) film na 4
Veleha

SPOJLERY
Trudno się z tym zgodzić. Ja nie miałem pojęcia o anime (poza tym że jest jakieś). Pomimo tego mam wrażenie, że jedyne co przyciągało w tym w sumie o tyle dobrym, ze nie zanudzającym filmie, jest sam pomysł i Ryuk czy jak mu tam. No i dziewczyna była atrakcyjna wizualnie, a L na początku intrygujący, plus jakoś strasznie źle ci ludzie nie grali (a L nawet bardzo dobrze, tylko postać niespójna wewnętrznie).

Przy czym: nie zanudzanie wynika z tego, że wyraźnie film jest efektem kompresji jakiejś dłuższej historii, więc wydarzenia są po sobie bardzo szybko. A Ryuk był spoko bo a) podkładał go Defoe więc przynajmniej brzmiał świetnie (ale wyglądał też ok, poza jednym ujeciem gdzie wyraźnie widać go od tyłu), b) kminiłem jak to Ryuk nie okaże się przyjącielem posiadacza notatnika - co jednak nijak nie nastąpiło, stworek nie wpływał przecież w żaden sposób na fabułe poza gadaniem.

Natomiast cała reszta...
1) nie znamy zasad rządzących tym światem, bo nawet nie są łaskawi nam ich przedstawić. Co więcej, zasad nie znają tez bohaterowie, a jak Light mówi, ze "tych zasad jest tak dużo że są na pewno jakieś luki które wykorzystał Ryuk" - najdalszą pokazaną była zasada 90, zasady mają po jednym zdaniu, ile lat trzeba mieć by nie potrafić ogarnąć czegoś, co jest mniejsze objętościowo i to kilkukrotnie niż zasady ruchu drogowego?
2) tych zasad, które znamy, świat się nie trzyma. Śmierć musi być fizycznie możliwa ale co to znaczy? Czy skoro typ ma zginać przez wypadek w restauracji tzn. ze bez udziału notatnika i tak musi być w tej restauracji czy opis śmierci doprowadzi że nagle wyląduje w restauracji? Ale w takim razie notatnik wpływa na zachowania także innych osób (sam tam przecież nie siedział). jak dokładne musi być oznaczenie zabitego i czemu L nie wystarcza? Czy można sterować przyszłym trupem także jedynie częściowo potestatywnie, tzn. że rzuci kartkę ale ona wpadnie do ognia choć to bardzo mało prawdopodobne? To czemu Wasabi nie mógł po prostu odkryć danych L, skoro mało prawdopodobną kartkę da się wrzucić?
3) film w znacznej mierze prześlizguje się nad podstawowymi problemami moralnymi całej idei filmu - ostatecznie osoby przypadkowe zabija (SPOJLER) dziewucha, poza jednym Wasabim ale to też przez dziewuchę, kwestia doboru osób do śmierci jest zupełnie zamieciona pod dywan (a śmierć za bycie bullym to chyba jednak trochę sporo), nawet ta cześć sygnalizowana (internet napisał ze to pedofil czy ktoś) jest potem zapomniana, a to w tym byłby dramat współczesnego świata - internet napisał to niech opisany zdycha, nieważne jak było, ważne ze internet takoż powiedział,
Poza tym jaką moc ma bycie oficjalnym posiadaczem pamiętnika w sytuacji, gdy każdy może sobie coś tam napisać?
4) film nie potrafi operować tymi zasadami. Wykorzystanie Wasabiego do zabicia L noż kufa moze trzeba było napisac "Wasabi oraz i tu 100 innych osób mają zabić L"??? Film nie mówi, ze nie można nakazać zabicia innej osoby (a przecież np. ta masakra w japonii jesli załapałem dobrze to włąsnie był efekt starcia dwóch gangów bo tak Kira kazał). To po co to kombinowanie?
5) mnóstwo tematów jest przez film zapominanych - kim jest L?, czemu nie śpi dużo? czemu je cukierki? czemu Wasabi ciagle powtarza o tym snie? czemu film szykuje się do konfliktu miedzy ojcem a synem po czym o tym zapomna (jedno zdanie na koncu nijak tego nie rekompensuje)? czemu Light nie potrafi zauważyć, ze jakieś kartki zostały z notesu wyrwane? czemu ufa Mii choć wie, że Ryuk jest pasywny (gdyby mógł zabijac wedle swego widzimisię to przecież by nie potrzebował posiadaczy notesu) oraz że Ryuk nie ma żadnego interesu w utrzymaniu Lighta w funkcji posiadacza, Light już groził ze wpisze ryuka do notesu oraz Ryuk ciagle mówi ze dziewucha ma wiecej ikry? czemu Ryuk nie jest przyjacielem skoro nie robi niczego złego posiadaczowi? czy Ryuk może czy nie może oddzialywać na rzeczywistość inaczej niz przez wykonanie wpisów w notatniku, czyli zre te jabłka czy nie zre, robi wichury czy nie robi? Skoro kazda wyrwana kartka ma moc notatnika to jak godzić sprzeczne ze soba polecenia wynikające z róznych notatników (np. śmierć tej samej osoby ale różne sposoby śmierci)? I tak można bez końca, bo film MA GDZIEŚ BUDOWANE PRZEZ SIEBIE ZASADY.
Tego się pewno nie dało przedstawić w pełni spójnie z uwagi na durny pomysł zrobienia z tego stand alone filmu, ale jednak
A w filmie, w którym CAŁA ISTOTA OSI FABUŁY to właśnie OWE ZASADY, to ich olewanie od razu psuje cały film.
5) to samo dotyczy budowy postaci. Jakimi ludzmi są Mia i Light to nie wiadomo, Mia to chyba psychopatka (czemu więc płacze i kocha), Light to w ogole cholera wie. Jaką postawę ma Elia Thompson wobec Kiry, skoro zmienia się ona 3 razy? Jak L mysli jak się głupio naraża? Jak L potrafi znaleźc dziwaczna smierc w seattle a nie potrafi znaleźć chwile wcześniejszej i tez głsonej śmierci zabójcy matki Lighta?
Skąd w ogóle pomysł by ścigać Kirę? Jaki zarzut by mu postawiono, skoro nieznany jest sposób zadawania śmierci???
Nadto - 400 przestępców w skali świata ZMNIEJSZYŁO POZIOM PRZESTĘPCZOŚCI? Wojny narkotykowe w Meksyku zabierają kilkanaście-dwadzieścia parę TYSIĘCY w skali roku, z tego zdecydowana większośc to członkowie gangów. A wojna tylko eskaluje.
I tak można w nieskończoność, co niszczy przyjemność z filmu równie mocno, jak całkowite olanie bardzo ciekawych kwestii moralnych, które można było wygłaszać przez ten film.

ocenił(a) film na 9
eses85

WATARI, nie Wasabi, przez ciebie nie mogę uspokoić śmiechu xD
Polecam obejrzeć anime, wtedy odpowiesz sobie na większość tych pytań.

ocenił(a) film na 4
yehet

tak se przejrzałem temat to odpowiem. Wasabi używałem chyba celowo, taki udziwniony styl pisania, ale w sumie rozrywka jest jego elementem więc na zdrowie:)
A film ostatecznie okazał się mieć tę zaletę, że zachęcił mnie do obejrzenia anime, i to z kolei było świetne:) Natomiast na większość pytań nie odpowiedziało już choćby z tego względu, że tam zasady używania notatnika były ograniczone i generalnie dosyć proste - w przeciwieństwie do filmu.

ocenił(a) film na 6
Veleha

Podoba mi się ta recenzja. Wyjęła wszystkie moje myśli i rozpisała dokładnie. Nie jestem w stanie dać temu filmowi mniej niż 6/10, bo gdyby nie fakt, że zmuszony jest do porównań z najlepszym anime w historii i bazuje on na moim ulubionym scenariuszu w ogóle, to nie da się kompletnie spieprzyć takiego samograja, jakim jest pomysł na fabułę "Notatnika Śmierci". Dodajmy do tego, że wizualnie film jest bardzo ładny. Jeszcze jedna rzecz jest tu fajna, aż szkoda, że cała historia nie poszła w tę stronę, a mianowicie w pewnym momencie nie możemy wiedzieć, co się wydarzy, bo fabuła kompletnie odkleja się od oryginału. W tym momencie siłą rzeczy kończą się nasze porównania, które nie oszukujmy się - zawsze będą na niekorzyść wersji Netflixa (i słusznie).
Pozdrawiam fanów!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones