Nie do końca rozumiem zachwycenie warszawskiej festiwalowej publiczności nad tym filmem. Mamy tutaj do czynienia z prostą miłosną historią, która była już opowiadana w przeróżne sposoby. Lepiej lub gorzej. Więc gdzie tkwi to "Cudo" nad które wszyscy podziwiają? Myślę, że jest to kwestia utożsamienia się z bohaterem, młodzi chłopacy często mają problem ze śmiałością, przez która nie doszło do skutku wiele związków. Film jest zrobiony w ciekawej poetyckiej formie, ale jednak, mnie nie porusza. Dla mnie to jest kolejny film romantyczny. Gzieś się przejawia jakiś humor, ale bez przesady. Nie porównujmy tego z kinem Woodego Allena, które jest naprawdę genialne. "Nie ma o czym milczeć" to jest dobrze zrobiona etiuda filmowa, ale nic więcej...7/10 moi państwo :)
Podpisuje sie jako zem widzial ow film wczoraj na laskawej TVP Kultura, ktora wielka stacja jest i puszcza wiele ciekawych rzeczy. 'Nie ma o czym milczec' faktycznie jest niezla etiuda nakrecona za minimalna sume, niemniej powodu do glosnego podziwu nad tym filmem nie widze zadnego. Oglada sie dobrze, lecz jak zwykle to bywa w Polsce, wiele osob nazbyt przecenia produkcje porzadne, pozbawione wszelako czegos wiecej ponad niezly poziom.
'Fajna fabula i dialogi, ale scenariusz slaby' - tekst tej dziewczyny po prostu mnie rozbawil;)
No niestety własnie tak...
Fajna fabula i dialogi, ale scenariusz kiepski.
A tak na serio: dość przyjemny filmik. Oglądałem go na pod koniec sobotniego dnia na Oskariadzie (siedząc tam już z 7 dobrych godzin) i to, że mnie w tym stanie nie zmęczył to już duży plus:) Niemniejednak, na owym festiwalu były filmy dużo lepsze i w formie i w treści i gdy dowiedziałem się, że, to właśnie, "Nie ma o czym milczeć" zdobył grand prix ex aequo z dwoma, wg mnie, również niezbyt słusznie nagrodzonymi filmami(no dobra - "Myjni" podaruje krytyki, bo była niezła) to poczułem się trochę oszukany.
Jury w tym roku odwaliło jakąś totalną fuszerkę. Wydaję mi się, że z braku porozumienia między sobą, chyba, losowali tych laureatów...
Polskie festiwale niezależne to niestety często układy i układziki. Siedzę trochę w tym od paru lat i wiem co w trawie piszczy. Chociaż oficjalnie nigdy tego nie dowiedziesz. Przykre to. Bo często naprawdę dobre niezależne kino się marnuje. Chociaż, jeżeli jesteś prawdziwym widzem, nie potrzebujesz nagród dla filmu by go docenić. Ja w tym roku doceniłem naprawdę wiele, wspaniałych, czasem specyficznych filmów, które na festiwalach przeszły bez większego echa, czasem nawet się na nie niedostając i kończąc swój żywot w internecie.