Poszedłem do Złotych Tarasów w stolycy żeby dotrwać do pociągu, który i tak miał 1,5h wiadomo czego : ) Łącznie ponad 180 minut z życia wycięte. To nie było ani straszne ani zabawne. Absolutnie bledziusieńki poziom napięcia i zaskoczenia zarówno w sali kinowej jak i na peronie. Dobrze, że w sali obok były Smerfy to człowiek mógł obejrzeć m.in. stiuningowanego Papę Smerfa po ponad 20 latach rozstania z tą niebieską bajką.