Jestem tuż po seansie i napiszę to na gorąco. Odniosłam wrażenie, że wydźwięk tego filmu miał być taki, że ojciec jest oprawcą, a córki ofiarami. Iman rzekomo niezrównoważony, niepanujący nad emocjami, a jego córki biedne i empatyczne. Jednak ja widzę tę sprawę zupełnie inaczej.
One się zachowywały, jakby ich ojciec był co najmniej dyktatorem i od niego zależała sytuacja w kraju. A już na wstępie dowiadujemy się, że on był tylko pionkiem, urzędnikiem na podrzędnym stanowisku i dopiero od tygodnia doczekał się awansu po 20 latach pracy. Jak nie on, to ktoś inny by wykonywał tę pracę. Kolejka na jego posadę była długa. Dopiero, jakby awansował wyżej, to by miał realną władzę. A jego pozycja była tak niepewna, że nawet za nieupilnowanie broni groziły mu 3 lata odsiadki. On się autentycznie bał konsekwencji, jakie groziły mu i całej jego rodzinie.
O co walczyły jego córki zabierając mu broń? Co chciały osiągnąć? Aby trafił za kratki, został zdegradowany, aby one i matka musiały opuścić służbowe mieszkanie, straciły jedyny dochód rodziny z jego pensji? Serio? Jak by sobie poradziły bez ojca? Wylądowały żebrząc na ulicy, bo nawet na szkolny mundurek nie byłoby ich stać.
One walczyły o możliwość pofarbowania włosów na niebiesko i pomalowania paznokci do szkoły. Tak szczerze, to nawet w takiej postępowej i otwartej Polsce by się na to zgodził jakiś niewielki procent rodziców. Rodzice zazwyczaj mówią swoim nastolatkom, że pofarbują włosy czy zrobią sobie tatuaż, jak będą pełnoletni i będą się sami utrzymywać. A oni z tego powodu nie doprowadzają do tego, aby mierzyć do ojca z broni!
Ojciec dobrze traktował swoje córki, zapewniał im godne życie, każda miała nowoczesny telefon, nie była zmuszana do zamążpójścia, bita, poniżana, nic. Normalny ojciec. On tylko nie chciał, aby trafiły do więzienia podczas protestów, żeby były bezpieczne z dala od tego. A że zdenerwował się na kradzież broni... zadajcie sobie pytanie, jaki polski policjant by się nie zdenerwował, jakby córki mu schowały służbową broń? Jakie miałby w Polsce problemy, że nie upilnował broni... a co dopiero w Iranie. One były rozpieszczone i nie doceniały rodziny, którą miały. I zniszczyły ją ostatecznie, zabiły własnego ojca. I kto ma ostatecznie krew na rękach?
Zapraszam do dyskusji :)
Jakby były całkiem rozpieszczone, miałyby w dupie to, co się dzieje, to że inni (w tym przyjaciółka) cierpią etc. Motywy schowania broni przez dziewczyny są rzeczewiście trochę nie jasne, nie wiadomo co chciały osiągnąć. Możliwe, że szczeniacki wybryk tej młodszej. Nie wiem czy normalny ojciec zdecydowałby się oddać swoją rodzinę na przesłuchanie w formie, jaką widzieliśmy na filmie. Oskarżanie dziewczyn o zabójstwo ojca to już w ogóle kosmos, stary sfiksował, pozamykał matkę i siostrę, a potem latał jak nienormalny po całej okolicy, tak więc to była typowa obrona własna. Wszystko to konsekwnecje wyboru takiej, a nie innej drogi życiowej przez ojca - układania się z reżimem. Chciał się dorobić, to zbiera żniwo. To samo, w mniejszej skali, mamy i u nas - albo ideały, albo kasa, pozycja i łatwe (przynajmniej na pierwszy rzut oka) życie. Trochę chaotycznie, ale nie mam czasu na tworzenie eseju.
Ja nie doszukuję się tutaj jakiejś głębszej motywacji ze strony młodszej z sióstr/ sióstr. To nastolatki, a one zazwyczaj działają pod wpływem impulsu, najpierw robią, a dopiero potem myślą (albo i nie). A, że głupia zabawa przybrała niespodziewany obrót, to trzeba było iść w zaparte. Gdybym miała zgadywać, co autor miał na myśli, to przekaz jawi mi się bardzo jasno i klarownie: młodzi chcą pokonać starych, czas na zmiany i rozprawienie się z ludźmi stojącymi aktualnie u władzy.
Pierwsza połowa filmu była wciągająca ale potem to jakaś parodia. Zachowanie córek idiotyczne, wstawki z faktycznych wydarzeń czasami totalnie nie pasowały i wybijały z filmu, ostatnie 30 minut to już męczarnia po co miało to trwać prawie 3h jak już po godzinie wiemy o co chodzi w filmie:) walka pokoleniowa i że starych trzeba zastąpić młodymi:)
Ja bym tutaj dopatrywał się przeniesienia sytuacji politycznej Iranu na poziom metafory i taką rolę pełni opowieść o tej rodzinie. Ojciec reprezentuje irański reżim. Na poziomie dosłownym jest urzędnikiem niskiego szczebla (choć nikt go do wybierania takiej ścieżki kariery nie zmuszał, a w przypadku Iranu tak swoją drogą trudno mówić o tym, by realny wpływ miał ktokolwiek poza dworem naczelnego ajatollaha - takie reżimy zmieniają się drogą rewolucji, nie wewnętrznej zmiany. Osoba, która zaczyna karierę od krwi niewinnych ludzi na rękach, nie będzie reformatorem), w domu natomiast dzierży władzę absolutną. Nie jest natomiast w stanie całkowicie kontrolować swoich córek, tak jak i reżim irański nie może kontrolować absolutnie każdego obywatela i dzieją się tam rzeczy, nad którymi reżim nie ma kontroli. Nawet jeśli są to drobnostki, które symbolizuje bunt polegający na malowaniu paznokci ale koniecznie tak, aby zdążyć je zmyć przed powrotem ojca.
Matka reprezentuje szarą masę ludzi robiących swoje, a kiedy dostrzegają to, co zaburza ich komfort, chętnie powiela narrację pomagającą żyć wygodnie. W końcu policja nikogo nie morduje, przypadkowo trafił się młodej dziewczynie wylew podczas zatrzymania. Ojciec (reżim) wie co robi, nawet jak nie ma czasu zajmować się naszymi problemami, trzeba mu ufać. Po kryjomu można pomóc osobie pokrzywdzonej przez reżim, ale jednocześnie bezpiecznie się od niej dystansując.
Scena obiadu to symbol konfrontacji reżimu z obywatelami. Od tego momentu zaczyna się jego gniew. Zamiast strzelby zdjętej ze ściany mamy pistolet, który znika w tajemniczych okolicznościach. Reżim zaczyna panikować. Jego panikę pogłębia wystawienie na reakcję społeczeństwa - ujawnienie danych. Pozbawiony poczucia bezpieczeństwa i dodatkowo stający przed realnym poczuciem zagrożenia reżim staje się coraz bardziej brutalny. Zaczyna obrywać również konformistycznie nastawiona część społeczeństwa. Końcówka to symbol upadku reżimu, który doprowadzony do szaleństwa może upaść pogrążony przez najbardziej niepozorną okoliczność. Dlatego surrealizm zakończenia ma sens, wystarczy tylko pamiętać o jego symbolicznym znaczeniu. Trochę jak w Tangu Mrożka, choć tutaj konkluzja zmierza do dania nadziei. W tym kontekście jak najbardziej można również zrozumieć związek między symboliczną historią rodziny a nagraniami z prawdziwych protestów.
Zgadzam się, choć według mnie to córki symbolizują naród, który otwiera oczy i wybiera drogę wolności. Z matką mam zaś kłopot, ponieważ miałem nieodparte wrażenie, że może symbolizować po prostu Iran jako naród, oraz wszystkie ideały i doktryny (w tym religijne) które ze sobą reprezentuje. Na początku mąż, symbolizujący reżim, jest przez te ideały wspierany, tak jak wszystkie systemy opresyjne wykorzystują je, żeby wspierać swoje działania, tak pod koniec widzimy, że obracają się przeciwko niemu.
Nie one mu zabrały broń, ale „ona” i widać, że przesiąkała tym co się dzieje i w ich domu i poza nim. Dla mnie to był wybryk nastolatki, która skoro nie mogla dołączyć do tych na ulicach to wybrała inną formę buntu. Działanie impulsywne, bez przemyślenia. Też uważam, że tak nie powinno się skończyć, ale pisanie, że skoro nie namawiał do zamążpójścia i nie bił ich to powinny być cicho i być ślepe na los setek tysięcy młodych ludzi w ich kraju, którzy nie mogą decydować o sobie. Ich rodzina to metafora sytuacji w narodzie. Wg mnie tak właśnie powinno być: nawet pomimo tego, że masz lepiej nie powinieneś odwracać głowy od tych, którzy cierpią (w szczególności, że jest ich znacznie więcej). One miały wszystko, ale to taka „złota klatka”, prawdziwe życie i prawdziwe relacje są poza nią.
Ja myślę, że ta część historii jest nam nieznana, bo wydarzyła się wcześniej. Ciężko mi uwierzyć, że ojciec w tak krótkim czasie doszedł do stanu tyrana gotowego traktować swoją rodzinę jak więźniów. Raczej dziewczyny nigdy nie czyły się przy nim bezpiecznie, mimo pozornie dobrej sytuacji rodzinnej, a nowa posada i sytuacja na ulicach tylko utwierdziła je w przekonaniu, że w ich domu nie jest idealnie. I stąd pomysł, nierozsądy bo zrodzony w głowie małolaty pod wpływem impulsu, ukrycia broni.
Ja mam właśnie problem z tym l, że Ojciec wcześniej uspakaja matkę jak przesądza a potem nagle jest tyranem. W tym wątku trochę coś nie pykło. Czaje całe przesłanie, ale czegoś w tej historii brakuje, choć film sam w sobie za długi moim zdaniem
Ja jestem kobietą i oficjalnie mam problem z ojcem nagle zmieniającym się w mega tyrana. To matka robiła więcej histerii. Jeszcze nas sam koniec była wstawka że słodkim filmem z tatą. Plus to on miał większe problemy ze skazywaniem ludzi niż matka, która liczyła wybitnie na awans społeczny i dodatkowy pokój. Mamy przemiana ma więcej sensu niż ojca.
Chodzi mi o to, że tamta dziewczyna uznała, że skoro nie były katowane to było ok. Nie mieści mi się w głowie, że sprowadziła to do kwestii zafarbowaniu włosów - jakby nie zauważyła, że tam kobiety są katowane za pokazanie włosów, za obejrzenie zachodniego filmu itd. I ojciec nie przeszedł ewolucji. On na koniec był taki jaki na początku: od początku był tyranem wobec którego rodzina musi się absolutnie słuchać. Wszystko co go nie zadowala musi być ukryte. On był dla nich miły i czuły dlatego, że kobiety spełniały jego oczekiwania. Przestał być miły gdy przestały je spełniać. Nie zapominajmy też, że był mordercą i obrońcą systemu z wyboru. On był tyranem. To, że ma poczucie winy tego nie zmienia.
Dopuszczam możliwość, że może mi coś z początku filmu umknęło (spóźniłem się na seans i pierwsze 10 minut seansu mi przeleciało), ale... sprowadzanie jego roli do po prostu "bycia tyranem" jest mocnym spłyceniem, a twierdzenie, że jego postać zaczyna film tak samo jak kończy wydaje mi się już kompletną bzdurą.
Jest patriarchą rodziny w systemie i kulturze odgórnie to zakładającej, jest betonem, zatwardziałym w swoich poglądach, sługą opresyjnego reżimu, ale mierzącym się wyrzutami sumienia w związku z tym i mimo tego starającym się postępować słusznie.
Wraz z awansem jego obecność w domu drastycznie się zmniejsza, widzimy go wracającego do domu nocą, totalnie wykończonego - jego relacja z córkami przez długi czas jest dla widza tajemnicą, jedyny punkt odniesienia mamy w postaci matki, która początkowo zdaje się prezentować najbardziej konformistyczne poglądy z nich wszystkich.
Tak naprawdę pierwsza scena dająca faktyczny wgląd w jego relacje z dziećmi to scena obiadu, poprzedzająca zaginięcie broni, która kończy się awanturą i typowym rodzicielskim "wiem lepiej", ale... odbywa się to w atmosferze wciąż spokojniejszej niż u przeciętnej polskiej rodziny (a co dopiero takiej za czasów PRL-u).
Jego troskliwą stronę poznajemy właśnie dopiero kiedy już zaczyna jego rodzina "nie spełniać jego oczekiwań" - to on początkowo jest przeciwwagą wobec agresji swej żony, najpierw starając się poprzez dialog i zarysowanie powagi sytuacji rozwiązać problem zaginięcia broni, gdy ta zaś podnosi rękę na starszą córkę, to ten jest dla niej oparciem, ściskając ją, przepraszając i dając jej się wypłakać.
Widzimy jednak po tym wydarzeniu jego stopniową przemianę, gdzie pod wpływem narastającej paranoi i namowy przełożonego wysyła swoją rodzinę na przykre przesłuchanie, a gdy pada on ofiarą doxxingu, wchodzi zwyczajnie w tryb przetrwania (i w gruncie rzeczy trudno mu się nie dziwić - tak jak wcześniej chodziło o utratę pracy, całego życiowego dorobku i upokorzenie społeczne, tak teraz w grę wchodzi dosłownie życie całej jego rodziny).
Prawda jest taka, że cały jego świat rozpada się na jego oczach, paranoja, strach, poczucie zdrady ze strony całej rodziny i zarazem zupełny brak zrozumienia skąd nagłe źródło tych zachowań (i tak jak postępowanie starszej córki i matki dla mnie jako widza jest zupełnie przejrzyste, tak w wypadku młodszej córki... sam jako widz, poza ogólną "potrzebą buntu" czy równie nieokreśloną "potrzebą działania", nie byłem w stanie zrozumieć jej motywacji i celu zabrania broni) pchają go do przemiany w tyrana. Przy czym nawet w swej najskrajniejszej formie, nie jest on skłonny wyrządzić krzywdy fizycznej swej córce, nawet gdy ta wymierza broń w jego stronę i okazuje się, że wbrew jego przeświadczeniu, umie ją używać.
Prawda jest taka, że on jako metafora reżimu zwyczajnie nie działa - każde z video tiktokowych obrazuje nam ich równie brutalne, co niepotrzebne zachowania, a w jego wypadku mamy bardzo jasno zarysowany obraz jego drogi i motywacji nim kierującymi, jak i granic moralnych, które nie jest skłonny przekroczyć.
Prędzej już bym się doszukiwał tutaj metafory dawnych wartości i tego jak w obliczu tyranii są one w stanie być przeobrażone w narzędzia opresji czy po prostu populacji męskiej tego społeczeństwa, czyli tego jak wierność temu systemowi ich ostatecznie pogrzebie.
Dobry ojciec? Przecież pół filmu nie ma go w domu, w ogóle nie interesuje się swoimi dziećmi. Nie dziwne, że młoda mu nie ufa, kiedy nie daje im się poznać i całkowicie ignoruje ich naturalną potrzebę spędzania czasu z tatą.
Ja się całkowicie zgadzam z tą wypowiedzią tylko dlaczego aż 8 gwiazdek ? Pierwsza połowa ciekawa druga to parodia , może jakby ojciec był tyranem to miałoby to sens , albo jakby młoda była zaburzona chodź wobec mnie była . Dla mnie to poczucie straconego czasu , poczucie niesprawiedliwości nieporozumienia i jakaś wręcz irytacja po tym filmie . Max 3 gwiazdki i to tylko za pierwszą połowę .
Też dałem 3 gwiazdki. W tym filmie jest kilka niedorzeczności. Jakim cudem ta dziewczynka umiała podłączyć wzmacniacz. Jakim cudem ojciec nie usłyszał gdy ona słuchała sobie muzyki z magnetofonu.
Z filmu wynika że nie tak wiele różni Polskę od Iranu. W obu krajach nastolatki są równie zwariowane i irytujące
Nastolatki w filmie Rasoulufa są nastawione na ślepy protest bez baczenia na konsekwencje.
Zapraszam do siebie na bloga https://lustrokultury.pl gdzie umieściłem tekst na temat tego filmu.
Pozdrawiam!
zgadzam się, paszkwil a'la zielona granica, ojciec miał racje, że wróg wyprał im mózgi, bo kto je zmusił do zabrania broni, do kłamania, do strzału? same zdecydowały na podstawie filmików. Widziały, że palą auta niszczą biznesy ci na ulicach" i co? oczywiście za nimi! nie za własną rodziną. lewackie kino gdzie wolność to niebieskie włosy i malowane paznokcie, a jak się coś nie podoba to spalić auta i niszczyć sklepy jak to było za żorża flojda w ameryce. u nas takie widoki były kiedy? chyba nigdy. a jeśli w ogóle to kibole i inne ustawki gangów, i co to są biedni ludzie męczeni przez reżim? nie. jak ktoś już zostaje terrorystą politycznym to dlaczego nie uderza w reżim tylko w zwykłych ludzi na ulicach? BO JAK JEST ROZRÓBA TO KAŻDY ZŁODZIEJ I WANDAL MOŻE SIĘ DOŁĄCZYĆ I JAKBY CO JESZCZE GO OBRONIĄ, ŻE PROTESTOWAŁ W SŁUSZNEJ SPRAWIE. i za złe miały staremu, że przesłuchanie zrobił. MIAŁ RACJE BO KONIEC KOŃCÓW TO CÓRKA ZABRAŁA PISTOLET. bez tiktoka bez internetu normalnie by sobie jedli obiady i żyli w spokoju. on im na wszystko pozwalał, smartfony bez nadzoru, zagrożenie dla całej rodziny i leak danych wrażliwych? co tam zaraz smartfony z powrotem. i scena jak matka córke policzkuje miała oczywiście w założeniu szokować. kogo? chyba miękiszonów zlewaczałych dla, których film jest adresowany.