Osoba, która pisała książkę/scenariusz, sprawia wrażenie posiadania bardzo mglistego pojęcia na temat tego jak wygląda wiązanie się z alkoholikiem.
Wspólne życie Lady Gagi i Bradleya Coopera było ogólnie fiołkowo-różane, z jedną kłótnią i jedną żenującą sytuacją na krzyż. To kłamstwo kalibru tak wielkiego, że aż zbiera mi się od niego na wymioty. Życie z alkoholikiem to nieustający, niekończący się koszmar, i jeżeli LG zgodziła się na ślub z takowym, to poważnie świadczyłoby to o jakimś istotnym nierozwiązanym problemie psychologicznym jej postaci, co nie zostało zasugerowane w żadnej scenie.
Naiwna, paskudna i szkodliwa bajka.