Jestem bardzo zadowolona z tego filmu. Dwóch wspaniałych aktorów, dodatkowo uważam że świetnie dobrane kostiumy, muzyka zostaje bardzo w pamięci. Przepiękna historia z problemami kariery w tle oraz alkoholizmem, myślę ze bardzo częsta dla gwiazd. Szara myszka choć może nie taka szara zakochuje się w sławnym piosenkarzu. Jest w tym filmie tez trochę prawdziwej kariery Lady Gagi. W Bradleyu można się zakochać:D Moja ocena 9/10.
Widziałem "Narodziny Gwiazdy" Bradleya już trzy razy, we wtorek idę po raz czwarty. Podoba mi się to jak Lady Gaga w swoim wystepie połączyła zadziormosc Judy Garland z delikatnością Audrey Hepburn. Do tego te ujęcia gdy patrzy w stronę kamery niczym kolejne przystanki w fabule aż do finału gdzie oddake się w pełni emocjom nie tylko śpiewem ale i spojrzeniem, gestami.
Luke Nelson wykonał kawał dobrej roboty przy uczeniu Bradleya, który nieźle imituje styl gry Lukea, jego ruchy sceniczne (polecam jego kawer "Hoochie coochie man"). Trochę szkoda, że kwestia odwyku została tak banalnie pokazana.
Ten film ma najpiękniejszą ścieżkę dźwiękowa jaką ostatnio słuchałam. Nie wiem co ostatnio mnie tak poruszyło...