Czy w Ally... On już staczał się na dno. Ona chciała być sławna, występować, tylko wiecznie zatrzaskiwano jej drzwi przed nosem, bo była za brzydka. Nie dziwię się, ze gdy dostała szansę na solową karierę skorzystała z niej i słuchała we wszystkim swojego agenta. Jack próbował jej powiedzieć, że zatraca siebie, ale nie potrafił tego dobrze ubrać w słowa. Ale kochał ją i był gotowy zaakceptować te zmiany, czekać aż zachłyśnięcie minie i znów będzie sobą również artystycznie. To świadomość tego, że narażał jej karierę pchnęła go do samobójstwa. Z resztą, sorry, ale nie wierzę w to, że tak było. Ally już po wpadce na Grammy dostała propozycję nagrania nowej płyty i trasy koncertowej po Europie. To nie jest sygnał, że wybryk męża jej zaszkodził. Jeżeli już, to bardziej ją wypromował. I Jack by to zauważył, gdyby nie to, że nałóg, problemy ze słuchem i świadomość, że publicznie zawstydził żonę redukowały jego poczucie własnej wartości do zera. To, co powiedział mu agent żony sprawiło, że poczuł się jakby stawał jej na drodze do sukcesu i ją unieszczęśliwiał. Wybrał za nią, bo śmiem twierdzić, że gdyby Ally musiał wybierać między mężem a karierą, to posłałaby karierę do diabła.

Wybacz, ale argumenty w postaci "sprzedała się i dała uwieść show biznesowi" jako powód do samobójstwa jest niestosownie nieprzemyślany. Jack od najmłodszych lat przebywał w toksycznej relacji z ojcem. Czy nie wspominał czasem, że już w wieku nastoletnim próbował popełnić samobójstwo? Do tego dochodzi jeszcze problem ze słuchem, co dla muzyka jest jak wyrok. Konsekwencją napiętrzonych problemów były uzależnienia. Ally była niczym plaster na jego rany (czy to nie wtedy dawał najlepsze koncerty?). Umówmy się, że też nabierająca tempa kariera Ally obudziła w Jacku zwykłą zazdrość. To musiało mimo wszystko boleć, kiedy został zdegradowany do dawania podrzędnych koncertów a ona zaliczała pasmo sukcesów. Kiedyś taki chodzący ładunek emocjonalny musiał wybuchnąć. Jeżeli koniecznie chcemy kogoś obarczyć winą, to uważam, że najbardziej do tragicznego finału przyczynił się menager Ally. Wydawało mi się, że Jack na tamtem moment wierzył, że może wyjść na prostą. Chciałbym wierzyć, ze gdyby nie ta rozmowa...

Ja to interpretuję zupełnie inaczej. Facet miał zoraną psychę przez dzieciństwo i był alkoholikiem (a więc osobą nie zbyt mocną psychicznie), a na dokładkę bardzo kochał Gagę. Agent podczas tamtej rozmowy uświadomił mu istotną prawdę - że będzie jak kamień u nogi dla tej utalentowanej dziewczyny, ponieważ ona także go kocha i nie zrezygnuje z niego na rzecz show biznesu, a więc pewnie prędzej czy później pogrzebie swoją karierę żeby być przy staczającym się, wypalonym mężu. Jack postanawia się poświęcić i usunąć z życia dziewczyny, którą kocha, bo nie może znieść myśli, że stanie się kimś, kto pociągnie ją ze sobą na dno. I usuwa się z jej życia na dobre...