PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=542576}

Narodziny gwiazdy

A Star Is Born
7,4 192 917
ocen
7,4 10 1 192917
5,5 52
oceny krytyków
Narodziny gwiazdy
powrót do forum filmu Narodziny gwiazdy

To już 3 remake filmu z lat 30. Sama historia stara jak świat - aby nastąpiły narodziny nowej gwiazdy, stara musi zgasnąć, ale przedtem - odkryć i uwierzyć w rozkwitający talent.
Paradoksalnie, pomimo tak banalnej, powielanej historii - jest to bardzo osobisty projekt Coopera, zadedykował film Elizabeth Kemp - swojej mentorce, która pozwoliła mu się odnaleźć w showbiznesie. Każdy z nas potrzebuje tej przynajmniej jednej osoby, która w nas uwierzy i nam pomoże w rozwoju kariery. Łatwo się z tym identyfikować, dlatego tak dobrze ogląda się Narodziny gwiazdy.
Jest to film świetnie wyreżyserowany, fantastyczne udźwiękowienie i praca kamery sprawia, że podczas oglądania naprawdę można się poczuć jak na koncercie.
Cooper i Gaga tworzą udany duet, czuć między nimi chemię.

Nie zgadzam się z zarzutami niektórych widzów, a propos wyborów muzycznych Ally i zepsucia jej przez showbiznes. Powiedziałabym, że jest wręcz na odwrót - to Jack jest zepsuty przez showbiznes. Ktoś bardzo dawno temu zadecydował, że trzeba być nieszczęśliwym i podcinać sobie żyły, aby cokolwiek osiągnąć pod względem artystycznym. Konsekwencją takiego ciągłego rozdrapywania ran, traum, nie pozwalania sobie na szczęście, bo a nuż talent uleci do nieba - jest właśnie uzależnienie od narkotyków, leków i alkoholu. Ale cytując klasyka, utarło się, że: "Tylko wiarygodny jest artysta głodny".
Ally wychodzi temu na przekór - przypominam, że najpierw śpiewa w aranżacjach Jacka, jeździ po kraju z jego koncertami. Dopiero, gdy zyskuje swojego managera, ma szansę na rozkwit swojej osobowości twórczej - a ona okazuje się lżejsza, popowa, radosna. Tworzy chwytliwe kawałki, po których wykonaniu nie musi zapijać smutków alkoholem i tabletkami. Poza tym nie ogranicza się - śpiewa łatwy pop, ale jak czuje potrzebę - wykonuje wymagające wokalnie ballady.
Jack ma za złe Ally, że nie robi tego, co on, że nie czuje potrzeby wiecznego babrania się we własnym nieszczęściu. Cooper nie pokazuje jasno kto ma rację w tym konflikcie i chwała mu za to, ale fakt, jak jego bohater kończy, myślę, ze jasno wskazuje jakie są konsekwencje idealizacji ptaków o złamanych skrzydłach.
Pełna recenzja:
https://www.youtube.com/watch?v=r6qHh7NqqsU

ocenił(a) film na 8
nynavee

Wszystko ok, tylko po co robić streszczenie prawie całego filmu? Dobrze chociaż, że zakończenie nie zostało zdradzone... Chyba.

ocenił(a) film na 7
Matekes15

Nie uważam, aby moja wypowiedź była streszczeniem, poruszam dosłownie jeden wątek tego filmu i to też dość ogólnie. Już nie mówiąc o tym, że to już 3 remake tej samej historii, pewnie zwiastun ci zdradzi więcej i promowane piosenki.

ocenił(a) film na 8
nynavee

Skoro to był opis tylko jednego wątku to dobrze, zwiastunów staram się unikać jak ognia, a poprzednich wersji nie widziałem. Więc mam nadzieję, że film zdoła mnie czymś zaskoczyć ;)

nynavee

Pop w wydaniu Ally jest tandetny. Nie trzeba od razu "wywalac bebechow" ale jest spora przepaść między jakością ballad jakie tworzy a tym radosnym plumkaniem. Ja odnoszę wrażenie, ze pisanie tych latwych rzeczy przychodzi jej o dziwo trudniej niż przy balladach. Ona ma talent do tego typu utworu gdzie trzeba opowiadać o własnych uczucuach i emocjach bo przychodzi to jej dość spontanicznie i robi to szczerze. Gdy idzie o popowe kawałki jest jak miliony innych, można tę jej twórczość puścić w sklepie jest kompletnie bezbarwna, tego typu utwory pod sklepy zresztą robią według konkretnego klucza.

ocenił(a) film na 7
JohnTheBrave

Tak to odbierasz i to rozumiem, sama nie jestem fanką tego typu muzyki, ale moim zdaniem film zupełnie nie stara się skrytykować postawy Ally, wręcz przeciwnie. Historię bardziej śledzimy oczami Jacka i on jest niezadowolony, że Ally nie idzie jego drogą, ale to tylko tyle. U niej ten pop przyszedł naturalnie w momencie kiedy dano jej większą niezależność. Uważam to za ciekawe i warte uwagi, że Cooper nie zamierza tutaj oceniać czyja muzyka jest lepsza - czy ckliwe country, czy łatwy, ale radosny pop. Ally traktuje swoją popową twórczość równie poważnie, jak Jack swoją. I to jest fajne, rzadko się zdarza, aby ktoś na poważnie brał pop.

nynavee

Gdyby nie popowe plumkanie Ally nie mielibyśmy np. sceny w łazience. Jack nie rozumie jak tekst o dżinsach może mieć nominację do Grammy. I to jest ważny moment w całej historii bo wtedy następuje pęknięcie między nimi. I on nie cieszy się jej sukcesami, zamroczony alkoholem (ale wtedy mówi się coś o czym na trzeźwo by się nie dało) mówi jej, że jest brzydka. To tak jakby symboliczny koniec, coś się zepsuło. I ona gdy on chce z nią wracać, mówi że zaczeka, że chce pogadać to Ally już go dystansuje od siebie. Ona z nim zresztą rozmawiać nie potrafiła nigdy. Komu Jack mówi o samobojczej próbie? Jakiemuś nieznajomemu na odwyku Ally mimo wielkich uniesień i miłosnych zapewnień widzi w nim pijaka ale nie stara się dotrzeć do sedna tej sprawy, żyje tu i teraz, nie ma czasu na wiwisekslcje i rozmowy o tym co czuje. Chyba brak jej empatii względem Jacka. Nim się związała z nim był dla niej pijakiem i w sumie pozostał. "Tato wiesz jacy oni są" mówi ojcu gdy ten "wpycha" ją w ramiona Jacka

ocenił(a) film na 7
JohnTheBrave

No właśnie scena w łazience ładnie pokazuje, że Ally traktuje swoją muzykę poważnie, a film nie odmawia jej tego.
I bez przesady - Jack też wykorzystuje Ally, ona jest dla niego biletem do powrotu do życia i muzyki. Jej spojrzenie na sztukę, jej teksty odświeżają go twórczo - jego brat przyznaje, że Jack zagrał najlepszy koncert od lat, w momencie, gdy zakochał się w Ally.
To, co napisałeś o Ally - to samo można powiedzieć o Jacku - też nie widział Ally jako samodzielnej jednostki, osobnej artystki, tylko jako swoją bratnią duszę, swoje artystyczne przedłużenie i dlatego zaczął się wściekać, że tekst i wywlekanie w nim swojej krwi i łez nie zawsze jest dla Ally najważniejsze - bo przecież dla niego było.
Różnica wieku była między nimi spora, kolosalnie inne punkty rozwoju karier, ona dzięki niemu miała szanse się wybić, a on dzięki niej nie spędził ostatnich lat życia samotny i nieprzytomny w barze, tylko może po raz pierwszy był prawdziwie szczęśliwy i spełniony artystycznie.
Szczerze, to mnie aż zaskoczyło jak otwarta i współczująca była Ally w stosunku do uzależnienia Jacka. Scena na Grammy... moim zdaniem to już było robienie z Ally wręcz świętej, bo nie zastajemy najmniejszego grymasu irytacji czy wściekłości na jej twarzy. Chyba każdy normalny człowiek najpierw dostałby szału, a dopiero potem jakoś sobie przetłumaczył, że to choroba i tylko częściowo wina uzależnionej osoby. To jak się zachowała... to naprawdę było święte, więc tym bardziej trudno mieć mi do niej zarzuty, że "nie rozumiała Jacka" czy coś podobnego. Tamta scena podczas Grammy jasno pokazała jak bardzo go kocha, nie ma wątpliwości, że on też ją bardzo kochał i... cóż, o tym jest ten film;p

nynavee

Kochała ale nie potrafiła pomóc. Poza tym ona mu zastepowala matkę. Nie uważasz? To jak ona go momentami traktuje przypomina takie matczyne polajanki i on chyba matki szukał a ona chciała uciec od tego modelu (w końcu w domu pełniła wobec swojego ojca trzy różne funkcje była corkomatkozona) i okej Jack i Ally mieli te swoje uczucie "silniejsze niż śmierć" ale ich relacja to w 70% obracala się wokół muzyki, przerywnikiem były te namiętności a gdzie rizmowa? Gdzie jest dialog?
W biznesie muzycznym sporo było par, które na scenie wygladaly "jak z bajki" ale poza sceną juz tak kolorowo nie było. Kariera muzyczna Jacka i Ally przypomina mi a rebous relacje Lindsaya Buckinghama i Stevie Nicks.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones