Film obejrzałem po to, aby przedłużyć doznania z dopiero co przeczytanej książki Tyrmanda, która stała się podstawą scenariusza. Przyznam, że filmik zręcznie zrobiony - podobały mi się sceny komunistycznych rautów i oczywiście Beata Tyszkiewicz - boska! Ciężko mi zrozumieć jak za Gomułki można było zrobić taki film, z ewidentnymi kpinami z socjalistycznego ustroju.
Ale tym, którzy chcieliby poznać głębszą stronę romansu Nowaka i Ewy (a w szczególności jego koniec - ten filmowy jest bardzo powierzchownie nakręcony) odsyłam jednak do prozy Tyrmanda.