To film o poszukiwaniu swego miejsca poprzez... wiązanie się z kolejnymi samcami z jednoczesną obawą "zajść, czy nie zajść". Taką ścieżkę bohaterka wybrała. Zgoda - płytkie. I to akurat nie wymaga wielkiej filozofii - przecież wystarczy spirala (wazektomia jednak trochę kosztuje i jest ryzyko, że może być nieodwracalna).
Podobny temat podejmują oryginalne polskie... "kogle-mogle" (tu jednakże ze skrajnie patriarchalną wymową: kobieta ma mieć jednego seksualnego partnera, rodzić mu dzieci i trwać przy mężu, a nie uczyć się i nie daj Boże samorealizować).
Tym niemniej to co prezentuje film norweski też jest mało odkrywcze.
Pierwsze 30-40 minut filmu obiecuje bezkompromisowe poszukiwania, które jednakże z upływem czasu sprowadzone zostają do dylematu:
wiązać się czy nie
rodzić czy nie
bo dostanę w d.
Fatalny kierunek ten film obrał. I jednak, mimochodem, patriarchalny, Do tego zupełnie traci impet i anarchistyczny pazur. A może nigdy go nie miał? Tylko to sobie wmawialiśmy nastrojeni przez materiały marketingowe...
Ciekawe jak bardzo na nasz odbiór danego filmu wpływ ma to jakie wcześniej obejrzane dzieło akurat przyjdzie nam do głowy.
Ty nastrojony przez materiały marketingowe myślałeś: tu nie jest anarchistycznie tylko "tu jest jakby luksusowo" i wszystko stało się płaskie.
Ja na seans wybrawszy się niemal w ciemno i nie szukając pazurów miałem inne skojarzenia.
Tak mogłaby wyglądać "LICORICE PIZZA" gdyby kręcono ją według rzetelnie rozpisanego scenariusza, a nie wstępnego szkicu.
Gdyby pozbyć się z niej naiwnej tonacji słodko-nostalgicznej.
Gdyby zawrzeć tam prawdziwą esencję epoki, a nie suche fakty (kryzys paliwowy, łóżka wodne) przeplatane z nie wyszczególniającymi jej evergreen'ami (klepnięcia pośladków, trudy życia randkowego gejów).
A tworzenie szczerej panoramy epoki w której żyjemy jest trudniejsze od oddania czasów minionych i jednak budzi większy szacunek. A przy tym ustanowienie jej nie w oderwaniu, ale jako wynikającą z tego co było przed jest już nie lada umiejętnością.
W dodatku powiązałem to z "Ziemia drży" Viscontiego i nagle otrzymałem film którego nie wiedziałem że potrzebuję.